Na pozór silna psychicznie zaczynam tracić kontrole nad własnym życiem. Stery emocji wyślizgują mi się z rąk. Mając za sobą wszystko i wszystkich ciągle słysze tylko nieustanną krytyke ze strony innych. Będąc sama w pokju, próbójąc wyciszyć się dobijają się do mnie krzyki zawiści, kłamstwa i obłudy. Szczęście tylko przenika przez palce marzeń. Taka mała smukła rączka z krótkimi paluszkami, magiczna dłoń która siedzi we mnie w środku i bije pięścią.
Czytając to pewnie widzisz tylko litery, wypociny jakiejś gówniary co życia nie ma. Jednak dla mnie to coś więcej niż puste słowa. To poprostu cała ja. Nikt inny. Pisząc to wszystko jest mi tak jakoś lepiej, lżej...
Jestem chyba taką osobą jaką nigdy nie chciałam być.
Takie życie...