Czasami wspomnienia bolą,
czasami cieszą,
ale trwają.
Ile dni już przeżyłam, nie chce mi się liczyć.
Może za młoda jestem by pewne rzeczy zrozumieć,
może będę tęsknić za pewnymi rzeczami jeszcze bardziej niż teraz.
Może wcale nie jestem tym, kim wydaje mi się być.
Nie wiem.
Czasami wydaje mi się, że ludzie znają mnie lepiej, niż ja sama.
Może ja wcale się nie zmieniam, może dalej jestem nieudolnym małym człowieczkiem w środku, który nie wie do czego służy głowa...
Może jestem zagubioną w stadzie owieczką, którą pasterz pozostawił na pastwę losu.
Wiem tylko, że w głowie mam mnóstwo wspomnień. I tęsknie za czasami, gdy żyły one w rzeczywistości, gdy mogłam je poczuć, dotknąć, posmakować.
Jestem coraz słabsza. Z wiekiem. I czuję to naprawdę dotkliwie.
Może i śmieję się i cieszę z nadchodzącego tygodnia, które zapewne odmieni moje życie zupełnie, zamknie obszerny rozdział w moim życiu, ale i boję się tego cholernie. W takich chwilach najbardziej brakuje mi dłoni, która chwyci moją i poprowadzi przez to wszystko.
Tyle pięknych, niepowtarzalnych chwil w tym rozdziale, tyle łez i uśmiechów, wzlotów i upadków, tyle pięknej muzyki, koncertów, imprez, alkoholu, tyle pocałunków, tuleń, uścisków... Tyle szczęścia, niepowtarzalnego uczucia. Tyle miłości i nienawiści, że aż trudno sobie to teraz wszystko wyobrazić.
I choć wszystko się zmieni, może nie zatracę się w sobie samej?
Może dam sobie radę lepiej niż w poprzednim rozdziale?
A na zdjęciu ja, jako niezmiennie dzieckopodobna Kasia.