mia bella. perche lei e molto carina?
oh, nie żeby był środek nocy, nie.
poczułam głębokie wyrzuty sumienia w związku z systematycznym zlewaniem na powinność przyswajania mnogości dat i faktów.
więc siedze sobie, piję kawę i boleję. nad życiem.
zresztą nie wiem czy to w co zmieniłam swą egzystencję można nazwać życiem.
siedzę na ruinach wyznawanych kiedyś przez siebie wartości i zaciągam się esencją swojego ambiwalentnego stosunku doń.
uprzedmiotawiam każdy aspekt i upatruje się celowości.
spłycam ją i wypełniam dni.
jestem gdzieś na moralnym zakręcie jednocześnie z moralności wyzbyta.
mam ochotę obalić wszystkie pozornie etyczne rozwiązania i wyjścia.
opycham się pączkami.
wiem, że to wszystko ma wartość znikomą i jest niczym wobec wszechświata.
anyway, the party's tonight and gilrz just want to have fun.
wbrew pozorom, to jest optymistyczna notka.