Paaadam na twarz a nic dzisiaj nie zrobiłam, byłam u mojego słoneczka kochanego na trzecich urodzinach, chciałabym się cofnąć do moich osobistych trzecich urodzin i zacząć wszystko od początku.
Może wtedy nie zaufałabym tylu ludziom, ilu zaufałam, może wybierałabym inaczej, może moje obecne życie byłoby o wiele lepsze, no właśnie ' może' .
Nie chcę mieć fałszywych i dwulicowych ludzi w okół mnie.
Dzisiaj nazywam przyjaciółmi dużo osób, jednakże ich liczba maleje coraz bardziej.
Mam atak histerii i opanowania na zmianę.
Boli, zawsze będzie bolało, bo nie potrafię wybaczyć.
Ale cóż dobrze powiedziane : ' umiesz liczyć, licz na siebie' , zacznę, obiecuję, dla własnego dobra.
Chyba mi się już zapas łez skończył i zaraz zacznę rzucać talerzami, żeby opanować emocje.
KURWA.
Nie znam innego słowa, żeby opisać mój obecny pierdolony chaos z głowie.
Ale spokojnie, moje życie się ogarnie samo, albo z czyjąś pomocą, mam nadzieje, ciężkie czasy nadchodzą, ale przynajmniej na kogoś wyrosnę.
Teraz trzeba cisnąć ze szkołą, jeszcze chwilka i Holandia.
Z jednej strony się nią jaram jak nie wiem, ale jak pomyślę, że na bank będą spiny mi się odechciewa, ale myślę, że jak sie po prostu nie będziemy do siebie odzywać, powinno być w porządku.
No i jeszcze jeden aspekt mnie tam ciągnie, ale to zostawię dla siebie ; D