Czuje sie jak niewolnik niespelnionej milosci.Trwam w niej cierpiac nie potrafiac od niej uciec.Ilez krzywd moze zadac czlowiek tej ukochanej rzekomo osobie?Jak patrzac prosto w oczy mozna wypowiadac slowa raniace czyjejs serce?Jaka nieludzkosc mozna miec w sobie usilujac wrocic do bylej milosci majac przy boku kogos kto kocha nad zycie?Nie wierze juz najpotezniejsze uczucie,w ktore slepo wierzylam.Usycham..Obojetnosc i ozieblosc wkradla sie do mego wnetrza...