Jest tutaj, na świecie, taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami.
Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie można go pokazać, ani narysować.
Nie idzie naszkicować nawet jego najprostrzej postaci. Pozostaje niewidoczny.
Sam. Jedyny. Niezrozumiany dla nikogo.
Nie mogąc przybrać innego kształtu, kryje się w środku, w nas. Osiada ciasno
na dnie naszego serca, jak śnieg podczas bezwietrznej nocy. Trwa w chwili.
Czeka w bezruchu. Nieustaje.
Zagubiony.
Samotny.
Odrzucony.
Rozdarty.