Wstaję i zaczynam chodzić po Łazience w tę i z powrotem. Krzyżuję ramiona i zaczynam pocierać ciało.
Robi mi się zimno i czuję chłód w krzyżu. W jednej sekundzie chce mi się płakać, w jednej chce mi się zabijać,
w jednej chce mi się umrzeć. Rozważam bieganie, ale nie ma gdzie biegać, więc chodzę szybkim krokiem,
pocieram ciało i jest mi zimno.
Chcę zobaczyć oczy.
Chcę zajrzeć pod powierzchnię i zobaczyć, co jest wewnątrz mnie, co jest we mnie, co ukrywam.
Zaczynam podnosić wzrok, ale odwracam się. Próbuję się zmusić, ale nie mogę.
Chcę uciec albo umrzeć albo się rozjebać.
Chcę oślepnąć i ogłuchnąć i nie mieć serca. Chcę się wczołgać do dziury i nigdy nie wyjść.
Chcę zmieść swoje istnienie z powierzchni ziemi. Z powierzchni jebanej ziemi. Biorę głęboki oddech.
Trzeba iść.
Czuję się prawie jak człowiek.