Jedź. Jak najdalej ode mnie. Akurat z nich wszystkich, Ty powinieneś. Zostaw mnie, najlepiej na odchodne zrób coś takiego, żebym już zawsze wspominała Cię z nienawiścią. Posyp moje rany solą, tak byś już zawsze kojarzył mi się z bólem. Zostaw mnie w gniewie i żalu. Dam sobie radę, podniosę się i z tego. A Ty znikniesz w końcu z mojego serca. Narobiłeś i tak już wystarczająco dużo bałaganu.
Chcę stabilności. Uczucia, na które zasługuję. Poczucia bezpieczeństwa. Miłości.
Ciebie miewam chwilami. Nauczyłam się je chwytać i bezwstydnie z nich korzystać. Ale dość. Dość mam przepłakanych nocy, wspomnień dobrych i złych po nas, dość mam nagłych zrywów serca, na każdy Twój pełen tak zwyczajnej ludzkiej obojętności znak. Dla Ciebie zabicie nudy, dla mnie czasami najważniejszy punkt dnia. Ty nie definiujesz tej dziwnej relacji, ja o nic nie pytam. Tak jest bezpieczniej. Dla Ciebie i dla mnie. Choć Ciebie pewnie nic, a nic by to nie obeszło.
Zniknij i daj mi pójść dalej. Proszę o to, codziennie od ponad roku. A Ty wciąż czaisz się gdzieś w zakamarkach. Jak piętno. Blizna. Znamię.
Wypaliłam się. Przez Ciebie.
Znikaj
znikaj
znikaj
Na zawsze.
Tylko dlaczego jedno myślę, drugie robię, a tego, co myślę nigdy nie powiem Ci w twarz ?
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24