"Potrzebowała Jego pewności... Siedząc na balkonie i słuchając jednej i tej samej piosenki w kółko i w kółko łzy same cisnęły jej się do oczu. Czuła, że są sobie przeznaczeni, ale było to przeklęte przeznaczenie. Szczęście, które czuła jeszcze kilka dni wcześniej rozprysnęło się jak duraleksowe szkło... Nie było nawet sensu składać go ponownie. Chciała, aby wszystko rzucił i do niej przyjechał... Przytulił i nie wypuszczał z objęć, dopóki ponownie nie uwierzy, że warto walczyć z całym światem, by tylko byli razem. W głębi duszy wiedziała jednak, że On i tak tego nie zrobi. Mimo zapewnień jak bardzo ją kocha... Mimo zapewnień, że to z nią chce spędzić resztę życia... Mimo wszystko byli inni, od których nie potrafił się uwolnić. Ale ona czekała... Jeszcze czekała... W jej sercu jeszcze tliła się nadzieja, że zrobi to, co obiecał i że już nikt nie stanie na drodze do ich szczęścia... Nie spodziewała się, że jeszcze w tym wieku dopadnie ją ta głupia naiwna młodzieńcza miłość, za którą byłaby zdolna oddać życie..."
Przestaję wierzyć w amor vincit omnia!!!!!!!!!!
To Gówno Prawda!!! Miłość nie jest w stanie pokonać wszystkiego. Jest niczym w porównaniu z bólem i okrutnością rzeczywistości.
Samą miłością człowiek nie przeniesie gór, nie pokona zła, a już na pewno nie przeżyje. Żyjemy w świecie, wktórym nawet miłość można kupić i sprzedać, przyjaciół pozyskuje się przez kliknięcie "lubię to" na facebooku, a pieniądze są bogami.
Nie nadaję się do tych czasów.
Chcę coś zmienić... Mam trzy wyjścia: 1) unieszczęśliwić siebie; 2) unieszczęśliwić osobę którą kocham; 3) unieszczęśliwić nas oboje.
Gdy kolejka ruszy, nie będzie odwrotu....