Jest niedziela, najnudniejszy dzień świata. Dosłownie. A co się kryję pod słowem nuda? Siedzenia w domu przed komputerem albo telewizorem i robienie czego? Wpierdzielanie, co się może i jak się może. Akurat dzisiaj nie było u mnie tak drastycznie, ale kolejny dzień obiecywania sobie poszedł na marne. Jutro już poniedziałek, więc wraca normalny tok pracy - w czym diety. Szkoła, po szkole mam jeszcze kółko do 16, co mnie cieszy, dlatego, że jak przyjdę to zjem obiad&kolacje 2w1. :D Co się wiążę z mniejszym pochłanianiem kalorii za kolacje.
Powinnam teraz wyłączyć kompa, i ruszyć za zeszyty które leżą tuż koło mnie, ale to za chwilkę. A po nauce przebieram się w dresy, włączam eskarock i ćwiczę przy świetnej muzyce.
Trzeba spalić to co dzisiaj NIESTETY powędrowało do mojego brzucha... no i zaraz sobie zrobię chyba 6 herbatę tego dnia, jaką teraz. A postawię na zieloną. Właściwie to z jednego jestem dzisiaj dumna będąc w sklepie, chodząc przez dział SŁODYCZE nie sięgnęłam za żadnego batona i nie włożyłam go do swojego koszyka, nie nie kupiłam nic takiego. Choć przykuły moją uwagę ciasteczka Dietto ciasteczka kruche które zamiast cukru mają fruktozę, może kiedyś tam je kupię. Ale doskonale wiecie jak to jest najpierw 1-2, i kończy się na całej paczce. Coś znajomo to znam..ekhm.
Dobra, idę się uczyć dziewczynki i ćwiczyć ! ćwiczyć ! ćwiczyć !
Interpol - lights polecam piosenkę, na prawdę polecam. Wczoraj pół nocy spędziłam na jej przesłuchaniu, polecam pod kołdrą, w łóżeczku, słuchawki w uszach i ta piosenka. Ah <3