Chwilę później przyjechała taksówka. Przemek chwycił mnie pod ramię i do niej zaprowadził, ciągle jeszcze byłam roztrzęsiona całą tą sytuacją. Na szczęście w samochodzie zasnęłam, obudziłam się rano w łóżku Grześka. Rozejrzałam się po pokoju, jednak nikogo tam nie było. Wyjęłam z torby jakiś sweter, spodenki, przebrałam się, umyłam i zeszłam na dół gdzie spotkałam Przemka.
- Cześć. - przywitałam się.
- O hej. - gdy mnie zauważył od razu podszedł i zaprowadził na kanapę. - Jak się czujesz?
- No lepiej. Chciałam ci podziękować, gdyby nie ty...
- Każdy postąpił by tak samo na moim miejscu.
- I tak nie wiem jak ci się odwdzięczę.
- Wystarczy "dziękuję".
- Dziękuję. - odpowiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
- Mmm jaki gratis - uśmiechnął się, po czym do domu weszli chłopcy.
- O cześć Hania. - przywitał się Maciek.
- Hej.
- Lecimy wieczorem na impreze? - zapytał i zaczął chichotać. Zauważyłam, że Przemek popatrzył na niego znacząco. - Sorki, to nie było śmieszne...
- Spoko. - uśmiechnęłam się. - A ty co taki małomówny dzisiaj? - zwróciłam się do Grześka.
- Hm? Nie, wydaje ci się. - odpowiedział i poszedł na górę.
- A temu co? - spytałam chłopaków.
- A bo ja wiem? Okres ma. - odpowiedział Maciek.
- Z Kaśką pewnie się pokłócili o wczoraj. - dodał Pawlicki.
- Z mojego powodu!?
- Nie pamiętasz? Jak do nas wyszli to zaczęła coś tam marudzić, a Grzesiek kazał jej się zamknąć.
- Grabię sobie u tej dziewczyny.
- Jakoś nie przejmowałbym się tym. - uśmiechnął się Przemek.
- Też mnie jakoś to nie rusza. - odpowiedziałam. Popołudniu zamówiliśmy pizzę, fajnie spędzaliśmy czas na rozmowach, wygłupach. Martwiło mnie tylko dziwne zachowanie Grześka. Prawie się nie odzywał, nawet z nami nie siedział, tylko wychodził z domu albo do swojego pokoju. Chciałam z nim pogadać, ale co chwilę ktoś mnie zatrzymywał. W końcu uzgodliliśmy, że wszyscy razem pójdziemy do kina, więc poszłam na górę, by się przebrać. Do pokoju wszedł Przemek, na szczęście byłam już ubrana.
- Gotowa? - zapytał siadając na łóżku.
- No prawie, jeszcze tylko buty założę i możemy wychodzić. - gdy się schylałam po trampki na plecach odsunęła mi się trochę bluzka. Przemek wstał i podszedł bliżej.
- A to co? - zapytał wskazując na napis "Forever yours" na wysokości nerek.
- Tatuaż. - odpowiedziałam.
- Nie wiedziałem, że masz tatuaż. Ładny.
- A mnie się już nie podoba.
- Już?
- To było jakoś rok temu, gdy chodziłam z Oskarem...To dla niego ten tatuaż.
- Aaaa rozumiem. Ale mi się podoba.
- Dzięki. Idziemy?
- Tak. - zeszliśmy do chłopaków, którzy czekali na nas na dole. Oczywiście Przemek musiał wygadać, że sobie zrobiłam tatuaż, który musiałam im pokazać. W końcu wyszlismy do kina, na jakąś komedie kryminalną, która była nudna jak flaki z olejem! Już po 15 minutach zasnęłam. Po filmie chłopaków dorwały ich fanki, więc wróciłam sama do domu. Poszłam na górę i włączyłam laptopa. Pisałam chwilę z Adamem, w domu jeszcze nic się nie zmieniło. W międzyczasie usłyszałam, że chłppcy wrócili, więc po jakiś 15 minutach postanowiłam do nich zejść. Gdy byłam na schodach niechcący usłyszałam ich rozmowę. Nie wierzyłam w to, co słyszę! Grzesiek opowiadał im o moich problemach w domu, że dlatego tu przyjechałam, ponieważ moja mama będzie miała dziecko z innym. Przecież to są prywatne sprawy!
- Dzięki za dyskręcję, Grzesiek. - wróciłam wśiekła do pokoju. Usiadłam na podłodze opierajac się o łóżko. Po chwilii wszedł Grzesiek.
- Ej przepraszam, wiem, że nie powinienem im tego mówić.
- No masz rację, nie powinieneś. Ale to zrobiłeś. Przecież to są prywatne sprawy! Powiedziałam co o nich, bo uważałam cię za przyjaciela, za kogoś, omu mogę zaufać. Kolejny raz się na tobie zawiodłam...
- Wiem, przepraszam. - usiadł obok mnie.
- Więc dlaczego im o tym powiedziałeś?
- Sam nie wiem. Głupi jestem i...zazdrosny. Widziałem ostatnio, że dobrze dogadujesz się z Przemkiem, myślałem, że coś więcej was łączy, a mnie odrzuciłaś...Dlatego myślałem, że jak mu o tym powiem, to się wkurzy na ciebie...
- Słucham?! Chciałeś mnie z nim skłócić?
- Na początku tak, ale teraz wiem, że to było głupie. Przecież możesz spotykać się z kim chcesz.
- Masz rację. Ty nie będziesz o tym decydował.
- Cholera! Nie widzisz jak bardzo mi na Tobie zależy?! - prawie krzyczał.
Przepraszam, ale brak weny, wiec rozdział wymuszony ;/
Mam nadzieję, ze będzie choć trochę się podobać i obiecuję poprawę, więc następne będą lepsze ;-)