Życie jest jak pieprzony melodramat.
Życie może być też bajką, w której księżniczka nagle wyszła ze złotego zamku i poznaje prawdziwy smak zabawy.
Życie ponoć ma coś wspólnego z filmem.
Czuję to. Czuję ten smród na kilometr. Czuję, że Ci wszyscy ludzie przesiąknięci są talentem, zdolnościami i wygórowanymi ambicjami.
I zastanawiam się, czy zabije ich to kiedyś od środka.
Czy wyżre jakoś im mózgi, czy rozniesie ich w pył.
Czy się posypią, rozsypią, załamią?
Tylko, że oni coś robią.
I choć ma ich to zabić, powiedzą: "Szłam w kierunku swoich marzeń. Wspinałam się po szczeblach kariery, zdobywałam cele".
A co powiem ja?
No, nic. Nic nie powiem.