Taa..
Rodzice wyszli z domu - od razu poleciałam do kuchni, narobiłam sobie pyszności i nawciskałam ile tylko byłam w stanie. Zjadłam niewyobrażalna ilość jedzenia. Poszłam zwrócić. Gdy było po wszystkim poczułam nieopisaną satysfakcję, lekkość, nawet się uśmiechnęłam.
To ciągnie się już ponad pół roku, ale przez ostatnie 2 miesiące stanowczo nasiliło. Od 3tyg. robię to regularnie minimum raz dziennie. Wiem, że mam problem. Nie wiem natomiast jak sobie z tym poradzić, bo nic nie pomaga, nigdy nie miałam silnej woli, a wilczy apetyt dopada mnie każdego dnia w godzinach popołudniowych. Żeby zwalczyć go, albo chociaż zmniejszych biorę sudafed. Nawet on nie pomaga. Próbowałam zwieżyć się przyjaciółce, ale po 1 nie miałam na tyle odwagi, po 2 widzę że zaczęła zyc swoim życiem i nie bardzo już chce ingerować w moje.. to było do przewidzenia. Myslałam nawet zeby powiedzieć Jemu o tym, ale.. za mało się znamy żebym prosto z mostu startowała z bulimią(?) - pomyśli sobie, że jestem jakąś pustą dziewczyną, która myśli ze ma problem, że jej życie jest do dupy i się użala nad sobą. Wcale nie chce żeby tak pomyślał. Nie chce żeby myślał, że jestem na tyle słaba żeby pozwolić na to aby moim zyciem kierowało pragnienie dobrego wyglądu. Choc WIEM, ba! jestem PRZEKONANA, że ten problem nie wziął sie z chęci schudnięcia, bo zawsze byłam szczupła. Co wiecej moje problemy z wagą zaczęły się przez ciągłe prowokowanie wymiotów i napady wilczego apetytu. Myślę, ze wszystko to ma podłoże duzo bardziej złozone tylko... kto to zrozumie. Na pewno nikt kto się z tym nie zetknął. Czyli jestem z tym sama. Ja i wypadające garściami włosy, łamiące się paznokcie, coraz niższa samoocena i coraz to widoczniejsze aspołeczne podejście do życia. Ile można? ;(
Także zgłaszam się z prośbą DO WAS - może któraś sobie z tym poradziła? Jak tak to w jaki sposób?
[ matmie mówię - NIE! ]