Odechciewa mi się żyć. Nie chce mi się oddychać. Samotnie jeżdżąc dzisiaj na rowerze, zastanawiałam się nad tym jak by to było gdyby mnie potrącił samochód. Auta na tej trasie pędzą jak szalone, ostre zakręty, ciastne ulice.
Nie chcę pisać co się stało - wystarczy fakt, że myśle o tym w każdej sekundzie.
Zostałam S A M A jak palec. Gorzej.. Sama jak pępek na ogromnej pzrestrzeni otoczonej tłuszczem - nicość. Dzisiaj chce umrzeć - to takie.. przykre z mojej strony. Ale nic nie poradzę, to siedzi mocno w mojej głowie. Chce umrzeć.. pójść spać i długo się nie budzić..