Jak jest? Dziwnie.
Przez ostatni miesiąc przytyłam niemiłosiernie - moja dupa nabrała takich krągłości, że idzie się załamać. Wczoraj byłam na zakupach.. powiem tylko tyle - miło nie było. Ale dokładnie z dniem przedostatniego egzaminu ustnego jak juz sobie wczesniej postanowiłam - przechodzę na diete - tak więc od wczoraj bardzo się pilnuję i w zasadzie zyję na samych jabłkach. Dzisiaj - ba zaraz - jadę do miasta z przyjaciółką, która lubi zaciągać mnie na fastfoody.. obym się nie dała! ;)
Matury? Im dalej tym gorzej. Wos mnie rozwalił :( Ustny polski totalna porażka, wyszłam na idiotkę i chce o tym jak anjszybciej zapomnieć..
On? Widziałam się z nim wczoraj, umówiliśmy się na dzisiaj, widzimy się też jutro. Więc niby dobrze, ALE.. no własnie to 'ale'. Coś mi nie pasuje, jego dystans do mnie. Niby mówi, że związek to głupota, zwłaszcza wiązać się z kimś przed pojsciem na studia - bezsens - a z drugiej strony się ze mną spotyka. Więc po co? No po co to wszystko? Nie rozumiem go. Chwilami mnie drażni i mam wrażenie że pozjadał wszystkie rozumy. No ale nic.. postaram się poznać go lepiej i nie uprzedzać zbyt pochopnie. Jedyne co mnie boli, to fakt nie przy nim myślę nad każdym słowem jakie mam wypowiedzieć, spinam się, chwilami czuję gorsza/głupsza. Coś jest nie tak. Tylko co..
Bilans z wczoraj:
jabłko, 2 piwa
Planowany bilans na dzisiaj:
kilka jabłek, może jakaś kasza, piwo