Gdzie te czasy, kiedy wszystko nie przytrafiało się właśnie mnie i kiedy potrafiłam nie przejmować się bzdetami?
Czemu jest miliard rzeczy, które przytrafiają się tylko mi? Zawsze jest to samo, i tylko słyszę dookoła "to mogło się przytrafić tylko tobie...". Szkoda, że w 95% są to złe rzeczy.
Pięknie zdałam sesję. Zaliczyłam wszystko, dałam radę. To niesamowite, jak wielka determinacja mnie ogarnęła. Jakim cudem ja to wszystko zrobiłam? Przecież nikt nie zrobił. A mnie się udało.
Za 2 tygodnie bronię dyplom i jestem Panią Fotograf. Jakie to będzie fantastyczne, z jaką satysfakcją będę mogła zamknąć usta pyszczącemu gimbowi czy "krytykowi" pt. "masz luszczankę - jesteś fotografem". No, jestem fotografem :) Dyplomowanym fotografem, z tysiącem wizytówek, stroną internetową, wkrótce z własnym studiem i pełną klatką.
Jak tak teraz o tym myślę to przypominają mi się kpiące opinie ludzi, którzy wątpili w każdy mój plan, ba, którzy wyśmiewali to, jak planuję swoje życie. Wcale mi nie będzie przykro oświadczyć tym wszystkim ludziom, że oto oni odwalają kolejny rok studiów dla papierka, który gówno im da, a ja dwa razy w miesiącu robię ślub za 3 tysiące. Z dziką radością oświadczę, że nie mam czasu na rozmowę z nimi, bo idę do swojego własnego studia robić testy dla agencji modelek, za które dostaję 150 zł za godzinę. Ale nie, rok, dwa lata temu były śmiechy za plecami, h3h3, pojebana, myśli, że ma zajebisty plan na życie i zarobi miliony, pani "imię nazwisko photography". No więc teraz życzę Wam powodzenia, magistrowie zarządzania i wielcy filolodzy. Czekam na Wasze rozpaczliwe posty na facebooku, jak w popłochu szukacie pracy po obronie magistra z socjologii. Ewentualnie zaproponuję Wam wtedy trzymanie mi blendy. A nie, sorry, to ja przegrałam, bo nie poszlam na kilka "zajebistych" imprez, siedząc po nocach w photoshopie i ciężko pracując. Hmm, jakoś nie żałuję.
Cieszy mnie bardzo to, że uświadomiłam sobie, ile potrafię zrobić, jak mi zależy. Dotarło do mnie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Przecież zrobienie tych wszystkich zaliczeń BYŁO niemożliwe! Więc jakim cudem je zrobiłam? No jakoś zrobiłam. Takiej determinacji życzę każdemu :)
Czas na wspaniałe wakacje. Będzie dużo zdjęć, klimatycznych wieczorów, odpoczynku, radości.
Będą Niemcy z Jagienką, będzie nocny Frankfurt na rowerach, będzie Men przy zachodach słońca, szampany po 1,5 euro, frankfurterki na balkonie, wydawanie milionów na głupoty, bubble tea, ooo dopiszemy coś na naszej kłódce! Będą piękne zdjęcia, spacery po Sindlingen, gorące Zeil, egony, faile - w tym roku to już nic nie powiem po niemiecku! Znowu straszne owady, zakupy w rewe, call me maybe, pyszne jedzonko taty Jagienki, może jakiś koncert w jahrhunderthali? :D Nagrajmy dużo Type O na iphona i słuchajmy całe życie, niech nam się kojarzy z tym, co najlepsze.
Będą Chlewiska z moimi kochanymi prosiaczkami, może dzięki temu wrócę do normalności... Znów będziemy się topić w zalewie, siedzieć po nocach na balkonie i czekać, aż zgasną latarnie. Ania będzie spać, a my wypijemy jej piwo, i szampana jej rodziców, i swojego, i jeszcze coś, a potem obudzi nas kościół o 6 rano. Usiądziemy z kawą i fajkiem na huśtawce i zaplanujemy sobie kolejny dzień nic-nie-robienia. Idealnie. Zerwiemy słonecznika i dostaniemy kilo ogórków prosto z ziemi, potańczymy do muzyki spod prysznica i zrobimy pyszną kolację pt. "nie wiem, co robię, ale będzie dobre". Obejrzymy 10 raz Machete i może 20 raz Se7en. Tylko uwaga na lampę!
Dopiero teraz tak naprawdę doceniłam to, jakie jesteście wspaniałe i jak strasznie mi Was brakuje. Jak bardzo przez ten rok było mi smutno, bo nie mogłam się z Wami pośmiać i normalnie spędzić czasu. Tak strasznie tęsknię za tym, by być z Wami znów na co dzień, w Maczku, w klasie, w ławce. Stałam się jakaś otępiała i jebię beznadziejnością. Ale jestem pewna, że pojedziemy do Chlewisk i znów będzie jak dawniej!
A potem pojedziemy sobie My i nie wiem, jak będzie, ale oby dobrze :D
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24