photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 KWIETNIA 2012

Dojechałem do małej wioski na niewielkim wzgórzu. Mój koń był zmęczony tą długą podróżą, podobnie jak ja. Cały czas dawało mi się we znaki ostatnie spotkanie z tymi trollami. Wjechałem do wioski. Była skromna, większość chat drewnianych, a na środku studnia. Znalazłem pierwszą lepszą karczmę i wszedłem do środka. Żbliżał się wieczór, więc roiło się od gości. Wszędzie słyszałem rozmowy pijanych klientów. Udało mi się znaleźć wolny stół. Zamówiłem porządny kawał mięsa i dzban wina. Zapłaciłem za nocleg i miejsce w stajni dla mojego konia. Mięso było nawet zjadliwe, ale wino rozcieńczone. Lura. No nic, czego innego mogłem się spodziewać w takiej spelunie. Zacząłem obserwować obecnych. Przy jednym ze stołów kilku oszustów grało w kości, pzry innym jakiś pijak, zabawiał się z wiejską dziewką. Nic specjalnego. Do lokalu weszło kolejnych kilku gości. Myślałem, że nic ciekawego się już dziś nie wydarzy, ale nowo przybyli goście skierowali się w stronę mojego stołu. Wiedziałem, że szukają zaczepki. Było ich trzech. Jeden wysoki i do tego chudy jak tyka, z twarzą wiejskiego przygłupa. Drugi dość niski z lisim spojrzeniem i szyderczym uśmieszkiem na ustach. Trzeci z nich był najlepiej zbudowany, z klikudniowym zarostem na twarzy i paskudną blizną. Przy bokach mieli pałki. Cdn.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika jeffhardy135.