Zdjęcie by Nastka ;* kiedyś, kiedyś, siedząc pod Topazem i... no nieważne;D
Teraz już nie jest tak prosto, teraz trzeba mierzyć się ze swoimi postulatami, trzeba stawać w prawdzie, a staje się to coraz trudniejsze. Kiedyś napisałam "a jednak powstajemy - cóż takie prawo zradzać się z popiołów - ostrzymy słowa niczym miecze, zakładamy ochronne tarcze obojętności i ruszamy jak partyzanci, by walczyć o przeszłość, by nikt nie zabrał nam tożsamości" dziś widzę, że moje miecze już stępione, kiedy obrony już nie mam, a wokół zbierają się wszyscy 'mądrzy ludzie' z wyciągniętymi dłońmi w moim kierunku, lecz nie z pomocnymi dłońmi, a palcami wskazującymi, by wytknąć mój każdy najmniejszy upadek, a ja? totalnie nieprzygotowana do walki mała dziewczynka rozpoczynam rewolucję. Bez żadnej obrony, a odwracając się za siebie widzę tylko unoszący się dym spalonych za mną mostów. I NIE MA ODWROTU.
"jesteś niematerialna'' dźwięczy mi w uszach.
przecież jestem, oddycham, żyję, walczę z MO, wczoraj mój tomik poezji spalono, martwię się jeszcze o Zbyszka, czy przeżyje, z domu nie wychodzę po godzinie policyjnej i nie wyjdę stąd jeszcze przez 28 stron.
więc jak możesz do mnie mówić "jesteś niematerialna"