Lubię moją samotność. Nie rozumiem ludzi, którzy się jej boją. Samotność pozwala na zaczynanie każdego dnia od nowa bez obawy, że jest się za kogoś odpowiedzialnym, że jeśli wstaniemy za późno z łóżka, ktoś nie dostanie na czas śniadania, a ktoś inny będzie miał zasikanego pampersa. Samotne powietrze pachnie zawsze tak samo, zawsze wiem, kiedy mogę spodziewać się chłodnego wiatru przez uchylone okno, wiem też, że jeśli poruszę gwałtownie pledem, to kolor pyłków będzie zawsze ten sam. Moje życie opiera się o ciszę. O poukładane książki, filmy na srebrnych krążkach i muzykę. Moja cisza ma zapach i smak rozpoznawalny przeze mnie łatwo i nawet po ciemku. Próbowałam rozbudzić w sobie uczucie zazdrości lub niechęci do osób żyjących stadnie, ale nie potrafię: myślę o ludziach jak o równoległych światach, współistniejących ze mną, jak o strunach tego samego instrumentu, ale brzmiących inaczej. Czasami chciałabym tęsknić za tym, za czym tęsknią oni, ale nie mogę, nie potrafię....