photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Afterparty po Sadze
Dodane 20 STYCZNIA 2018
141
Dodano: 20 STYCZNIA 2018

Afterparty po Sadze

Saga o Ulvedalen to rewelacyjny larp. Świetnie skonstruowane karty postaci i dobrze napisana fabuła sprawiają, że historia opowiada się praktycznie sama. Miałam sporo obaw, że będę się męczyć jak na ostatnim New Age'u, a tymczasem moje wątki rozwinęły się tak naturalnie, że aż mnie to zaszokowało.

Rozumiem już ten cały zachwyt nad tym larpem i bardzo się cieszę, że mogłam w niego zagrać. Wiem już, że Pardwa była trochę zbyt "close to home", zbyt podobna do tej mnie z ostatnich lat, przez co mocno przeżyłam jej historię. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie zagrać kogoś innego, bo ta postać była jak stworzona dla mnie.

Aaach, granie Pardwą trochę mnie rozwaliło, ale jednocześnie uświadomiło mi, że nie muszę nią być w życiu. Że owszem, wszystko się kończy, ludzie odchodzą często łamiąc nam serca, ale trzeba się z tym pogodzić i żyć dalej, iść swoją drogą. Wypłakać wszystkie łzy, jeśli to potrzebne i zamknąć za sobą drzwi z przeszłością.

 

Afterparty po grze było wspaniałe, nie bawiłam się tak już od ładnych kilku lat, co było dla mnie trochę szokiem, bo większości ludzi nie znałam przed Sagą. Poszłam "na chwilę", bo w sumie wszystkie dziewczyny z pokoju szły i tak jakoś "posiedzę i pójdę spać o szóstej" zamieniło się w siódmą, potem zrobiło się jasno, aż o 9.45 stwierdziłam, że "naprawdę sorry chłopaki, ale muszę się chociaż tę godzinkę do śniadania zdrzemnąć". Obudziłam się o tej 11 i zalałam się łzami, wciąż siedziała we mnie Pardwa. Ciągle pełna smutku, że wszystko przemija, ludzie ją opuszczają i zawsze zostaje sama. Że wszystkie gesty i słowa są tylko na chwilę i nie mają znaczenia.

Środowe spotkanie z G. przypomniało mi, że jest zupełnie inaczej, że przecież o to chodzi - o te wszystkie drobiazgi, miłe słowa, gesty, chwile - że to one nadają życiu sens. Że życie marnuje się właśnie z takim podejściem, że coś, co robię jest bez sensu, że ktoś przeżywa swoje życie lepiej, bo robi coś, na co ja nie mam odwagi - a przecież to totalna bzdura! Zdumiałam się bardzo, gdy do mnie dotarło, że kiedyś oczywiste było dla mnie, że to małe rzeczy są ważne w życiu, a ostatnimi laty zupełnie to zagubiłam. Pochłonęła mnie depresja, problematyczna osobowość, rzeczywistość parę razy kopnęła w dupę...

Nie można się im poddawać. Owszem, często w życiu jest chujowo i nie po naszej myśli, często jest nie tak, jak być powinno - ale nie można pozwolić tej chujowości się pokonać. Nie jest to łatwe, ale da się.

Powoli, małymi krokami. Uczę się tego na nowo, jak się cieszyć i doceniać małe rzeczy i chyba wreszcie znów wchodzę na odpowiednią drogę. Bo zawsze jest nadzieja na lepsze, Pardwa też odkryła, że ją w sobie ma. Chciałabym poznać jej dalszą historię, zobaczyć, jak smutek z jej oczu znika, a pojawia się radość i spokój. Może zmieniłaby imię? Kto wie, może kiedyś się dowiem, co się z nią stało później ;)

 

Tymczasem wspominam sobie jeszcze ten niedzielny poranek sprzed tygodnia i robi mi się cieplej. Zupełnie nie wiem, jak to się stało (i zapewnie nigdy sobie nie przypomnę), ale w którymś momencie ogarnęłam, że od dłuższego czasu stoję obejmując się z Tjalem i chichrając się non-stop, bo ogólna dyskusja była zapewne przezabawna. I to, że mnie obejmował było tak naturalne i oczywiste, że aż się nie mogę nadziwić. Gdzie ja to wszystko zgubiłam? Dlaczego w pewnym momencie odsunęłam się od ludzi i zbudowałam mur? Po co?
Tak, to właściwie nie miało i nie ma większego znaczenia i nie ma się czego doszukiwać, ale przez tę chwilę obejmując człowieka, którego widziałam drugi raz w życiu (i zobaczę znów nieprędko, skoro nie stać mnie na larpy w tym roku, a może i w następnym też xP), czułam się tak radosna i szczęśliwa, jak nie czułam się już dawno. Każdy czasem potrzebuje trochę bliskości, jak smutne jest, że się jej mimo wszystko boimy. I jak dobrze, że jest alkohol, który dodaje nam odwagi :P Bo to było coś, czego bardzo mi brakowało i czego bardzo potrzebowałam już od dawna - żeby ktoś mnie objął (mam przeczucie, że Tjal też tego potrzebował, ale mogę się mylić). Bez powodu, bez podtekstów, tak zwyczajnie złapał w pasie i nie puszczał. To był strasznie miłe.

To była właśnie jedna z takich chwil, które nie muszą mieć większego sensu, ciągu dalszego, czy czegokolwiek, ale była po prostu miła. Zapewne nikt z towarzystwa nawet nie zwrócił uwagi, ale ja sobie zachowam to w serduszku. Bo to było ważne. Bo czułam się szczęśliwa.

Po prostu.

Ani mniej, ani więcej.

 

 

Informacje o idrilaepscatach


Inni zdjęcia: Wieczorne słonko nad jeziorem :) halinamLilia inaczej judgaf2025.07.24 photographymagicGothic lastdaylight:) dorcia2700Frigo [fr.]. ezekh114Bicie piany. ezekh114Cnotliwość drogowa. :-) ezekh114;) patrusia1991gdChruszczyki purpleblaack