Tak, myślę, że to o mnie.
Przychodzą takie momenty, kiedy jestem sama, zmęczona i jakaś taka pusta.
Panicznie się wtedy boję nawrotu choroby.
Walka z zatokami nadal trwa. Namówiona przez dziewczyny zarejestrowałam się do lekarza, idę jutro przed pracą.
Cathal stwierdził, że ta choroba (ciągnie się od powrotu z Dublina!) to pewnie z tęsknoty za Irlandią i tamtejszą pogodą (bo tutaj przecież tak zimno, sam się przeziębił :/).
No, i za ludźmi i za piwem.
Rudy zamiast pracować to bajeruje Weronikę. Zabawnie się patrzy, jak ona z niego ciśnie, ale kurde, ledwo się zmieściła w deadlinie dzisiaj, bo pisał o bzdurach zamiast robić, co trzeba.
Mógłby do mnie tak pisać, pośmiałabym się.
Chociaż z drugiej strony