Wiola mi jakiś czas temu uświadomiła, że na tym moście jakiś czas temu bito rekord Guinnessa w tańcu irlandzkim. Nawet oglądałam filmik z tej akcji! W życiu bym nie pomyślała, że będę mieszkać w pobliżu (po drugiej stronie i kawałek na lewo).
Zachwycam się Dublinem. Nie jest tu co prawda tak kolorowo, jak jesienią w Polsce, czego mi brakuje, ale wciąż bardzo mi się tu podoba. Zdecydowanie mogłabym tu zamieszkać. I zostać fanką piłki nożnej albo rugby (ta atmosfera w pubach!).
Klimat jest w porządku (co prawda wiem, że często pada, ale podczas naszego pobytu zdarzyło się to może ze trzy razy), ludzie przesympatyczni, praca całkiem ciekawa (i z dnia na dzień coraz mniej przerażająca) i bardzo dobre piwo, po wypiciu którego w odpowiedniej ilości nawet Irlandczycy są...
A nie. Oni nawet po pięciu browarach nie są zbyt urodziwi :/
Niemniej lubię chłopaków z OTC, są bardzo w porządku. Nie to, co taki Luke, który na pytanie dlaczego mi nie mówi w pracy "cześć" stwierdza, że jest taki bardzo zajęty i obiecuje, że następnego dnia to naprawi, po czym nadal udaje, że mnie nie widzi.
Pfff.
Chciałam być w porządku i pokazać, że naprawdę nie gniewam się za tamten piątek.
Ale zdaje się, że burak pozostanie burakiem i nic się na to nie poradzi.
A trochę szkoda.