Stałam przytulona do zimnego marmuru i wyobrażałam sobie, że przytulam się do Ciebie.
Że Twoje ramiona obejmują mnie mocno, tak, że prawie nie mogę oddychać.
Stałam tak, wyobrażając sobie bicie Twojego serca, gdy Twoje dłonie gładzą moje włosy, a Twoje usta muskają moje czoło.
Stałam tak, zastanawiając się - kim jesteś? Gdzie jesteś? Kiedy w końcu się spotkamy? Wiem, że przyjdzie na to odpowiedni moment, ale czasem po prostu tak bardzo za Tobą tęsknię.
Stałam tak i stałam, ale jak bardzo gorące nie byłyby moje łzy, marmur nadal pozostawał tylko marmurem.
Szarym, twardym i zimnym.
Często jest tak, że nie otrzymujemy od życia tego, czego najbardziej pragniemy - nie od razu. Dla mnie zawsze najważniejszym marzeniem było spotkanie "miłości swojego życia" (jakkolwiek banalnie to nie brzmi :P). Wszystko inne - praca, pieniądze i inne rzeczy wydawały mi się mało istotne. Różne rzeczy się działy w moim życiu, dobre i złe, ale wiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny.
Ostatni rok był dość burzliwy i trudny dla mnie (począwszy od odrzucenia i poprawiania mojej pracy mgr, przez głębokie zauroczenie CJ, po pracę w Żabce aż do depresji), ale doprowadził mnie do czegoś, o czym w życiu nie marzyłam - mam dobrą pracę z ciekawymi ludźmi, spędzam wspaniały czas w kraju, o którego zobaczeniu marzyłam jakieś 10 lat temu (tymczasem mam tu aż całe 8 tygodni!), nie muszę się martwić o pieniądze, na zdrowie też nie narzekam.
Chodzi mi o to, że zawsze trzeba być wdzięcznym za to, co się ma i ja nie potrafię wyrazić słowami swojej wdzięczności za to, co otrzymuję każdego dnia, naprawdę. Za to, że mam dwie nogi, dwie ręce, wielkie oczy i piękne włosy. Że mam najwspanialszą rodzinę na świecie i mnóstwo dobrych ludzi wokół siebie, którzy pomagają mi radzić sobie, gdy ranią mnie ci wrogo nastawieni. Za to, że każdego ranka, gdy budzę się w wygodnym łóżku wstaję do pracy z przyjemnością (choć siła przyciągania jest 100-krotnie większa niż normalnie ;P). Za to, że otwierając lodówkę mogę się zastanowić, co chcę zjeść, a idąc do sklepu, nie muszę się martwić, czy mam dość pieniędzy na zakupy.
Za wszystko jestem bardzo bardzo wdzięczna i jestem mega szczęśliwym człowiekiem, naprawdę.
Po prostu każdy czasem ma chwile słabości. I ja wtedy marudzę tutaj. A jak nie marudzę, to znaczy, że u mnie jest najlepiej na świecie.
Bo czy może nie być w takim pięknym miejscu, jak to na zdjęciu?
(Trochę przekłamuję, jestem jakieś 3,5 godziny drogi stamtąd. Niemniej wciąż - Irlandia jest urzekająca.)