"Taka z ciebie fantastyczna dziewczyna, a masz taki chujowy gust do facetów" - Paulina zawsze potrafi pocieszyć.
Już wszystko dobrze, już wracam do siebie, a potem widzę zdjęcie z imprezy i mnie skręca na myśl, że mnie tam nie było, choć jestem we Wrocławiu.
Ciągle sobie powtarzam "to był już ostatni raz, nie spotkasz się z nim więcej i tak będzie najlepiej", a jednak...
Jednak wciąż kombinuję i się zastanawiam, czy dałoby się jeszcze gdzieś wkręcić, żeby znów go zobaczyć, znów mieć okazję z nim porozmawiać. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew wszystkiemu.
Głupota i szaleństwo.
Próbuję znów wpaść w wir k-popu, ale średnio działa.
Nie widzę tego jutrzejszego Sylwestra, zakopałabym się najchętniej w łóżku ze "Słowami Światłości", albo poszła spać i przespała cały następny rok (bo do samego przyszłego roku to po prostu za krótko).
Kogo ja próbuję oszukać.
Słucham Taylor Swift, bo prawdę śpiewa. Gdybym była bardziej jak w tej piosence, byłoby łatwiej. Ale nie jestem. Codziennie patrzę w lustro i mówię sobie "Taka jesteś ładna, a taka głupia.", bo to prawda.
W sumie zdążyłam zapomnieć, jak okropny potrafi być ból emocjonalny. I chyba nie chciałam sobie przypominać, bo choć wydawało mi się, że po J. zniosę wszystko, to chyba nie byłam na to gotowa jednak.