Mam ochotę na szycie. Oczywiście, nic normalnego, tylko jak zwykle marzy mi się coś, co składa się z z wielu metrów i warstw materiału, bo przecież zawsze mnie pociągały takie rzeczy.
Na szczęście, nie mam ani pieniędzy, ani miejsca w szafie.
No i myśl, że i tak właściwie większość z posiadanych sukni powinnam sprzedać, bo po co mają wisieć, zajmować miejsce i się marnować jest wystarczająco trzeźwiąca, żeby zrezygnować z pomysłu tworzenia czegoś nowego.
Ale przy okazji zgłębiania tajnik szycia hanboka, nasunęła mi się smutna refleksja o naszych własnych strojach ludowych.
O ile z uszyciem zwykłego hanboka poradzi sobie każda przeciętna krawcowa-amatorka (myślę, że to praca na jakieś 3 dni maksymalnie), a materiały można dostać praktycznie w każdej lepszej pasmanterii, albo w internecie i nie są drogie (no, chyba, że ktoś sobie wymarzy królewski hanbok z jedwabiu, złocony i haftowany ;P), to uszycie większości polskich strojów ludowych wymaga wielu miesięcy pracy niejednego profesjonalisty, a materiały są prawie nie do zdobycia (nie wszystkie, o czym świadczy leżący pod łóżkiem krakowski tybet ;P chociaż akurat jego obecność tam, to dzieło przypadku). No dobrze, jakbym się uparła, odpowiednim nakładem kosztów i pracy może udałoby mi się stworzyć strój śląski, żywiecki, czy krakowski (już czuję te palce pokłute igłą przy wyszywaniu gorsetu). Ale gdybym sobie zamarzyła strój łowicki? Albo opoczyński? Kszczonowski? Nie ma takiej opcji :<
I zasmuciło mnie to bardzo. O ile w takiej Korei (i nie tylko, z tego co wiem) w każde większe święto Koreańczycy ubierają swoje narodowe stroje, w Polsce najczęściej ludzie nawet nie potrafią rozpoznać tych najbardziej popularnych (!). Cały czas pamiętam rozmowę pań po koncercie "Śląska", które nie potrafiły odróżnić stroju łowickiego od śląskiego...
Dobrze, że są jeszcze w naszym kraju miejscowości, gdzie dba się o tradycje i ubiera stroje ludowe, i że jest tylu młodych zachwyconych naszym folklorem i tańczących, śpiewających, grających w zespołach. Ale i tak jest mi przykro, że tak to wygląda w Polsce, że nawet jakby człowiek chciał mieć strój ludowy w szafie, to musiałby mieć na to naprawdę grube pieniądze.
Takie życie, co poradzisz? Odpaliłam sobie Dream Theater, tak dawno ich nie słuchałam... Idę po herbatkę i do pracy, już tak niewiele, a zarazem tak dużo do zrobienia :P