Widoczek z balkonu naszego pokoju w Kassiopi.
Panika, bo 11 sierpnia rodzice jadą na wakacje, co oznacza, że tylko w przyszłym tygodniu mama może mi wydrukować pracę.
Napisałam może niezbyt grzecznego, ale konkretnego emaila do J. z pytaniem, czy znalazł czas na jej sprawdzenie (ja naprawdę wiem, że był zajęty, ale to już miesiąc, a ja naprawdę nie chcę się bronić w styczniu). Oczywiście teraz czekanie, aż odpowie, sprawdzi, poprawianie, akceptowanie, no i pewnie jeszcze się okaże, że będą problemy z uzyskaniem jego podpisu pod pracą, bo pewnie siedzi gdzieś za granicą, czy coś, przecież też się człowiekowi wakacje należą.
Ech.
No i PANIKA.
I chuj.
Wyrobiłam sobie na nowo kartę biblioteczną. Poszłam po "Trędowatą", wróciłam jeszcze z "Atlasem chmur".