Ciepłe, choć zimno było, kiedy robiłem to zdjęcie. O więcej takich wieczorów proszę nieśmiało :)
***
Jeśli ktoś jeszcze nie był na „Katyniu”, to bardzo polecam. Nie ma tam fajerwerków, wybuchów, wartkiej akcji i porywającej muzyki. Film jest przegadany, wolny i tak cholernie prawdziwy, że aż boli, kiedy się to ogląda.
Bardzo mi się podobało, że nie padły tam jakieś nadęte frazesy o racji dziejowej, o męczeńskim narodzie... Po prostu naga historia i kilka prostych, ledwie nakreślonych wątków fabularnych. Takich, które to sprawiają wrażenie, że mogłyby wydarzyć się naprawdę.
***
Do tego dodam, że niewiedza boli. Często dosłownie. Mnie dla przykładu o mały włos życia nie kosztowała nieznajomość osoby Pawła Małaszyńskiego. Dziś już wiem (na moje szczęście!), że to wschodząca gwiazda polskiego kina ;)
Ł
P.S. A fotografia to tak naprawdę trochę tylko ostrzejsza wersja innego zdjęcia, które ktoś zrobił przy mnie chwilę wcześniej i które bardzo mi się podobało. Dlatego postanowiłem to powtórzyć ;)