Tak naprawdę to chyba nie lubię tego miejsca... Kiedy zakładałem mój blog, myślałem o nim trochę jak o pamiętniku. Prowadziłem takowy przez większą część życia i to nie raz przynosiło mi ulgę. Ale przecież nie mógłbym otwarcie przelewać tu wszystkich swoich myśli. Każdy może tu zajrzeć, każdy może to przeczytać... Podobnie jest ze zdjęciami... Niektóre z nich nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Trzeci miesiąc mija, od kiedy tu pisuję, a głowa ciężka jak zawsze.
Dlaczego więc wciąż tu jestem? Sam nie wiem...
***
Dziś o mały włos nie zdechł chomik mojej siostry. Poidełko mu się zepsuło, jedzenia nie dostał, do tego zmarzł jeszcze... Gehenna jakaś i plagi egipskie! Kiedy do niego zajrzałem ledwie się ruszał i przy próbie wstania przewracał na bok... Napoiłem go, "najadłem" i otuliłem w ciepłym. Trochę tak poleżał i odżył. Jest teraz w moim ciepłym pokoju i już tu zostanie.
Ł.