samopoczucie jak najbardziej ... dziwne. wstałam dziś lewą nogą.. na wszystko się wkurzam o byle co.
musiałam posprzątać i pomóc robić sałatki. siedziałam i myślałam o niczym i o wszystkim.
o Twojej sytuacji rodzinnej, o moim stanie psychicznym na punkcie jedzenia.
mama zapytała się o błahsotkę a ja wybuchnęłam... popłakałam się jak głupia.
zeszło na temat mojego chłopaka i właśnie tej sytuacji rodzinnej.. nie wytrzymałam i powiedziałam jej co się mniej więcej u Ciebie dzieje.
była w szoku... a ja płakałam jak dziecko.. rozumiała mnie.. ten jedyny raz na milion potrafiła mnie zrozumieć..
prosiłam żeby nie mówiła tacie, ale pewnie po jakimś czasie powie... staram się być silna...
ale dookoła wszystko mnie przytłacza... nie umiem sobie pomóc...
po przygotowaniach do przyjęcia gości poszłam się wykąpać.. poleżałam w gorącej wodzie..
pomogło.. lepiej się czuję :) ale siadając tu znowu coś nie tak jest.. ale staram się nie myśleć o tym
chcę widzieć świat w takich kolorowych barwach jak zdjęcie powyżej.
Niedługo Ty przyjdziesz i będzie mi w końcu wspaniale... mocno przytule się do Ciebie jak małe dziecko..
nareszcie będę czuła się bezpiecznie.. tylko żebym się nie popłakała...
wiem, że masz do mnie trochę żal o to, że ukrywałam to co się dzieje ze mną przez niecały miesiąc, ale nie chciałam żebyś się martwił Kochanie..
Kocham Cię!