Błyszczący materiał oblał moje ciało, a ja uśmiechnęłam się na myśl jak łatwo byłoby się go pozbyć...
''Uch! Przestań!''
Chwilami zaczynam się siebie bać. Jakby obudził się we mnie demon. Jak ćpun na głodzie - spragniona poczuć się kobietą... spragniona mężczyzn... ich uwagi...
Szczególnie jednego...
Okryłam się gęsia skórką, gdy przypomniałam sobie jego rysy... te usta...
Zagryzłam wargę i przymknęłam oczy delektując się tą wizją.
- Cześć mała! O... matko!
Zerwałam się na równe nogi i dostrzegłam stojącą w drzwiach Kate, a raczej... wmurowaną w drzwi. Jej otwarte w szoku usta ułożyły się po sekundzie w diabelski uśmieszek, a wzrok badał każdy centymetr mojego ubrania.
- Nooooo...... - ruszyła się wreszcie spalając ręce na piersi i szczerząc się zadziornie. A ja czułam, że moja twarz jest koloru purpury!
- Co tu robisz?!
- Mówiłam że po ciebie wlecę. Smsy się czyta do końca bejbe.
Zacisnęłam szczękę i złożyłam dłonie w pięści.
- Lepiej powiedz dla kogo się tak wystroiłaś? - uniosła brwi podchodząc do mnie.
- Dla nikogo! Porządkuję szafę... - odwróciłam się do niej plecami.
- Oj nie obrażaj się! - rzuciłam przelotne spojrzenie na jej skruszoną minę, wciąż się nie odwracając. Westchnęła głęboko mierząc mnie jeszcze raz od góry do dołu, ale inaczej. Uśmiechnęła się, jakby... była ze mnie dumna.
- Wyglądasz niesamowicie...
Chyba mówiła szczerze. Musiałam w to wierzyć. No bo komu, jeśli nie jej?
Stanęłam twarzą do niej i również się uśmiechnęłam. Ale mój błogi spokój nie mógł trwać wiecznie!
Zwęszywszy, że wkradła się w moje łaski natychmiast powróciła do złośliwego uśmieszku.
- Alex oniemieje z zachwytu! - "Mała zadziora!"
- Kto powiedział, że to o niego chodzi?! - burknęłam.
- Kochanie, obserwuje was od jakiegoś czasu - rzuciła przez niesłabnący uśmiech - musze powiedzieć, że chyba onieśmielasz największego kasanowę w tej szkole.
Parsknęłam śmiechem. Nie mogła powiedzieć nic bardziej niedorzecznego.
- No co? Mówię jak jest! Słuchaj cioci Kate. Ona zawsze ma rację.