Gdy tylko weszłyśmy do szkoły, od razu poszła w inną stronę niż ja, chociażby po to, by mnie nie oglądać.
''Zasłużyłaś sobie na to'' - powtarzałam w duchu- ''zasłużyłąś!'' - ale nawet to nie pomagało mi nie wkurzać się na nią!
''Jak ona może być tak oziębła?!''. Przeanalizowałam raz jeszcze całą tą sytuację. I nie dostrzegłam niczego, co mogłoby stać się powodem takiego zachowania. Rozumiem, mogło być jej przykro, ale przecież próbowałam ją przeprosić! Próbowałam! Co niby jeszcze miałam zrobić? Paść na kolana i ją błagać?? O nie!
Deszcz łomotał o szybę, zakłócając lodowatą ciszę. Kątem oka zerknęłam tylko na rudowłosego obombańca, który siedział przy smiusieńkim krańcu naszej łąwki.
- Nie spadnij - rzuciłam z przekąsem.
- Słucham? - ''O mój Boże! Ożyła!''
- Tak się wyginasz na tym krześle, może po prostu się przesiądziesz?
Zatkało ją. Patrzyłam jej w oczy czerpiąc taką satysfakcję wyśmiewając ten jej pożal się Boże ''foch o nic''. Spijałam jak nektar nachodzącą ją niepewność, upokorzenie i ból jaki jej zadałam sugerując, żeby sobie poszła, niż próbując ją przepraszać. Zapewne nie tak to sobie wyobrażała. Manipulantka! Kurwa.
Odwróciła gwałtownie głowę nie mówiąc ani słowa. Jej płuca napełniły się ciężkim, przerywanym powietrzem, poczym jednym zwinnym ruchem zgarnęła swoje rzeczy z blatu ławki, wstała i wciąż nie odwracając się do mnie rzuciła
- Skoro tak sobie życzysz...
''Życzę?'' zapaliłą mi się kontrolna lapka. Nie zdążyłam nawet otworzyć ust, a ona...
- Wszystko w porządku Kate? - zareagował profesor, widząc jej bladą zmieszaną twarz. Nie odpowiedziała. Skinęła tylko głową i potykając się, upadła na krzesło. Uniosła dłoń do czoła, zakrywając oczy.
''Coś ty zrobiła?'' - bardzo dobrze! Nie mam zamiaru żebrać o niczyją przyjaźń.
Muszę znaleźć Alexa i uporządkować sprawy z nim związane. Ekhm... z nami.
A Kate może do tego czasu wymyśli sobie ważniejszy powód do fochów niż to, że została w pubie z conajmniej dziesiątką naszych znajomych.
Dzwonek. Tym razem to ja wyszłam pierwsza, nie oglądając się za siebie. ''Ktoś musiał nią potrząsnąć'' powtarzałam desperacko, czując w sobie zalążki wyrzutów sumienia.
- Alice!
- Alex, szukałam cię włąśnie...
- Tak...? - pochylił się cmokając mnie w szyję. Dłońmi oplatając moje biodra...
- ee... tak... właś... słuchaj ja...
- Tak? - przysunął mnie bliżej siebie, wędrując czubkiem nosa, wzdłuż lini żuchwy...
- ...bo chodzi o to, że ja...
- Tak? - dłonie przesunął wyżej, jakby asekurując mój nadchodzący upadek. Był tak blisko, że mogłam spijać jego słodki oddech z moich ust, pozbawiona już totalnie kontaktu z otoczeniem, ostatkiem sił starałam się na niego nie rzucić...
- ... musimy porozmawiać...
- wieć rozmawiajmy - to powiedziawszy wtopił swoje miękkie usta w moje, uwalniając ze mnie tłustłumiony jęk. Końcem języka musnął moją górną wargę, a ja zadrżałam z niemocy i pożądania!
- Mmm... rozmowy z tobą to sama przyjemność - szepnął w moje usta, po czym oderwał się na chwilę, na co w reakcji prawie zaskomlałam. Moje ręce automatycznie znalazły się w jego włosach i przyciągnęły go gwałtownie spowrotem, jakby przypominając gdzie jego miejsce.
- Widzę, że szykuje sie poważniejsza dyskusja... - zamruczał przy mojej szyi i wciągnął mnie do klasy przed którą staliśmy. Przez ułamek sekundy mój mózg nakazywał mi wiać, ale już wkrótce po tym w dziwny sposób została zerwana łączność między nami.
Chłopak wbijał usta w moją szyję, dłońmi błądząc w górę i w dół, drażniąc wszystkie wrażliwe miejsca. Nagle uniósł mnie, kładąc dłonie na moim tyłku i posadził na szawce, strącając elementy wyposarżenia biologicznej klasy.
- Chyba właśnie powaliłam na podłogę połowę ludzkiej anatomi... - wysapałam miedzy odddechami.
- Wcale się nie dziwie! - uśmiechnął się zadziornie, po czym znów wbił się w moje wargi.
- Zaczekaj... - odsunęłam go od siebie... że co zrobiłam???
- co jest? - wydyszał uwalniając moje usta i pieszcząc pocałunkami żuchwę i szyję.
- Nie powinniśmy tutaj być - co to? Impulsy od mózgu?
- Fakt wyszczerzył piękne śnieżnobiałe zęby jakby ucieszył się na te słowa. Zanim zdążyłam zapytać o cokolwiek, podniósł mnie sadzając na swoich biodrach i przeniósł do kantorka, jedną ręką podtrzymując moją pupę, drugą zamykając za nami drzwi.
- Lepiej? - Nie czekał na odpowiedz. Rzucił mnie na stół, strącając na podłoge jakąś sterte kartek i pochylił się nade mną kąsając dolną wargę.
Moje ciało wygięło się w łuk gdy zsunął dłoń między moje nogi...
- Tak bardzo cię pragnę... - wydyszał kąsając zębami moje ucho. Sens jego słów uderzył we mnie rozpalając ogień. Moje ciało samo decydowało o sobie, a ja nie miałam juz nad nim żadnej władzy. Z moich ust wydobył się mimowolny jęk, gdy zataczał kciukiem małe kółka, drażniąc mnie i doprowadzając do obłędu. Zza drzwi zaczęły dobiegać jakieś hałasy, ale co nas to obchodziło...
Inni użytkownicy: nicoleee222xpaczeolihebygunmagda2025aikata13veryverydreamluko1995mateuszkaminiarzopplpagangodpatiizdoongmailcom
Inni zdjęcia: ;) patrusia1991gdRzepak patrusia1991gd;) patrusia1991gdJa nacka89cwaJa nacka89cwaJa nacka89cwaZawsze samysliciel3523 /07/ 25 xheroineemogirlxPeru zzachmur509 mzmzmz