"Powiedz to" głos był coraz ostrzejszy... "Powiedz to wreszcie!"
Po moich policzkach spływały łzy.
-Zdra... - "głośniej!" - zdra...
- Co takiego, Alice?
"Głośniej!"
- Zdradził mnie! - wydałam z siebie jęk jakbym zderzyła się ze ścianą! Stało się. Zawalił się grunt.
Megan jest w ciąży... w ciąży... w ciąży...
Spadałam w dół. W głąb samego jądra piekła! Nie panowałam już ani nad ciałem, ani nad umysłem.
- Była w ciąży... - powtarzałam desperacko - w ciąży!
Skuliłam się raz jeszcze. Boże, nie! Kate chwyciła moje splecione na kolanach ręce i przycisnęła mnie do siebie z całej siły. Płakała. Nie wiedziałam dlaczego. Jej ciepło parzyło moje wiecznie zimne dłonie. Zapach uspokajał.
- Tak mi przykro, Alice - wyszeptała mi do ucha - tak mi przykro...
- To nie wszystko... - zastygła na sekundę, a potem odsunęła mnie od siebie tak, żeby móc spojrzeć mi w oczy. Jej zielonkawo-złote tęczówki ściemniały i przygasły. Jakby chłonęła ode mnie ból!
Uniosłam prawą rękę i podwinęłam rękaw. Gładką i blada skórę przecinała szrama, której kolor trudno było określić - oziębły i przerażający, bolesny - jasnoróżowa, lekko sina w tym świetle, podłużna... blizna. Kate otworzyła szeroko oczy i rozchyliła wargi. Zdawała się nie wierzyć w to co widzi.
- Alice... - padło moje imię wraz z ciężko wydychanym powietrzem. Nic nie powiedziałam. Widziałam moją wykrzywiona twarz w jej szklistych, przerażonych oczach. Nagle obraz stał się niewyraźny przez napływające jej pod powieki łzy. Chwyciła w dłonie mój nadgarstek i opuszkami palców przejechała wzdłuż przecinającej go blizny.
- Jak to się stało? - wyszeptała. Cofnęłam dłoń uwalniając się z uścisku i zakryłam sobie twarz, podciągając kolana pod brodę. Nie chciałam żeby patrzyła mi w oczy. Wstydziłam się tej blizny - fizycznego dowodu mojej słabości.
- Ból był nie do zniesienia. Musiałam odwrócić czymś uwagę mojego zmasakrowanego mózgu... - podniosłam na nią wzrok by zobaczyć jej reakcję.
Nie rozumiała.
- Jedyną rzeczą, która mogła przebić się przez psychiczny ból, był ból fizyczny. To przynosiło ulgę... - otworzyła szeroko oczy. Zmarszczyła brwi.
- Niby w jaki sposób? - zapytała już odważniej. Widziałam co ma na myśli. Niedorzecznością było dla niej to, że ból może przynosić ulgę. To było chore i miała stuprocentową rację!
- Kiedy się ciełam... - głos mi drżał. Co ja mówię, cała trzęsłam się jak galareta - ...nie myślałam o niczym innym. Czułam się lżejsza, jakbym spuszała razem z krwią tez okropny ból... nie zrozumiesz tego - zabrzmiało to prawie jak zarzut! Chciałam cofnąć te słowa, ale zamiast tego zastygłyśmy obie napotykając swoje spojrzenia. Tego właśnie chciałam uniknąć... kolorowe tęczówki gasły! Kate spijała z moich oczu ból. Nie patrzyła na moją twarz, ale na twarz człowieka w obłędzie...
- ...rozumiem - powiedziała tak cicho, że ledwie ją usłyszałam. Ogarnął mnie przeraźliwy smutek. Jak bardzo ją rozczarowałam? Jak bardzo ją przestraszyłam?