Wczoraj położyłam się z okropnymi wyrzutami sumienia... myślałam, że jednak wytrzymię bez kolacji, a jednak musiałam pochłonąć ten chleb i kakao, głupia, gruba świnia. Dziś od rana już zawalone, w sumie przestawie moje piękne śniadanie w bilansie. Coś czuję, że dziś jadę tylko na tym śniadaniu, proszę wytrzymaj... nie jedz. Mam dość, dość wszystkiego. Głód teraz dla mnie to tylko przyjemność, czuję, że się wykańczam, nie wyrabiam, na okrągło chodzę słaba. Ostatnio czytaam zdania motywujące do dalszego działania. Najbardziej przekonało mnie jedno. Niedość, że jest strasznie banalne, to takie prawdziwe...Kiedy czujesz się głodna, twoj brzuch chcę jeść, nie jesz... CHUDNIESZ. Myślę, że to zdanie będzie towarzyszyć mi w dalszej drodze do 44 kg. Dziś jeżeli wpierdole jakąś bombe kaloryczną, to nie wiem co ze sobą zrobie, załamie się i jutro skażę się na głodówkę, nie będzie tak dobrze o nie, tłuściochu. Dziś chyba ze znajomymi na co nieco. Ostatnio strasznie zawiodłam się na jednej z przyjaciółek, o dziwo miałam z nią najlepszy kontakt. Jej zachowanie pokazuje jak słabo jej zależy na naszej przyjaźni, wszystkie w 6 dużo razem przeżyłyśy, warto to wszystko spieprzyć? Myślę, że jednak to tylko jakieś humorki, kaprysy. Bądźmy dobrej myśli. Teraz zabiorę się za przeglądanie waszych nowych wpisów.
Bilans:
Śniadanie: dwie kromki z masłem szynką i jajkiem.
II Śniadanie: kromka z maslem i szynką.
Obiad: kasza
Kolacja: kromka z masłem i szynką.
Ćwiczenia:
po 180 nożyc na nogę.
około 120 brzuszkó ( mało)
10 przysiadów rozszerzonych
10 przyciągnięć nóg do klatki piersiowej
Tradycyjnie potem edit.