Dzień dobry, gdzie się ukrywałeś, sumienie?
Byłeś zawsze obok? pośród drzew, między ludźmi, w gwiazdach, podczas deszczu, w mrozie, na wietrze?
Tego przecież oczekuję od ciebie. Żebyś zawsze był blisko inie pozwalał mi zbłądzić, żebyś objawiał się każdym promieniem słońca, każdym uśmiechem, zachowaniem, najmniejszym gestem.
Czemu nie ma Ciebie wtedy, gdy jesteś potrzebny? Gdy mam ochotę na Twój rachunek, bilans zysków i strat. Gdy pragnę pogadać z tobą, jak z przyjacielem, czy mamą? Ojoj. Brakuje czasem ostrego słowa.
Występuje deficyt trzeźwego, przyszłościowego myślenia. Wiosna, więc z tym u mnie będzie coraz gorzej. Nie ma Ciebie, lecz wiem, że gdy zapłaczę, Ty uśmiechniesz się, i spokojnie opowiesz mi, jaka ja byłam głupia.
Cóż to pożądanie? To nie miłość, bo jem i śpię, to nie obsesja, bo myślę i wyciągam wnioski, to nie przywiązanie, bo gdy nie ma Ciebie, to ja nadal jestem sobą, to nie przyjaźń, bo nie pragnę opowiedzieć Ci wszystkiego... Długo by wymieniać, czym dla mnie pożądanie nie jest. Lecz czym jest? ... Tobą?