Drżenie rąk, gdy prowadzisz mnie, niezgrabny krok i już wszystko mam za sobą. Podążam śladem Twoich stóp, udając, że wcale nie chwieję się. Zmęczone powieki, ni to z zachwytu ni z zamyślenia. Słowa w grząskim kanonie ruchów utknęły, czuję niepewność zakrapianą wstydem. Bezwstydem. Zgadujesz mnie, choć wskazówek brak. Widzisz blask i odbicia dwa. W grze pomyłek wybierasz niewłaściwą, wodzisz za nią wzrokiem. Teraz kolejna, udawania pełna, gra. Kto kogo, Kto jak, kto dzisiaj przegrać ma. Przegrywam ja. Kolejna runda, duma i uprzedzenie. W tym bywam ekspertem , odwróć wzrok w górę podbródek nonszalancja mode on odrobina kpiny i niechciejstwa . Ale później znów, zagadek pełna noc, o bezsenności i bezczynności. Haha ha. Takaś odważna, plujesz sobie w brodę i co? I co z tego masz? Teraz pozostaje Ci dalej, GRAĆ.