wczoraj piątek 13-stego. nie wierzyłam, że to pechowy dzień do wczoraj. właściwie można powiedzieć, że to wszystko zaczęło się już od czwartku ok godz. 22. pokłóciłam się okropnie z mamą i z siostrą. ona krzyczała na mnie bez większego powodu, a ja cała upłakana siedziałam i słuchałam tego. no bo co miałam robić? wkońcu nie wytrzymałam. szybko wybiegłam z pokoju, założyłam ulubione trampki oraz kurtke i biegłam do drzwi. moja mama stanęła przed drzwiami i zabroniła mi wyjść. nie umiałam nic powiedzieć bo cały czas płakałam. zaczęłam krzyczeć na nią, że ma mnie wypuścić. uderzyła mnie. nie bolało. ale rozpłakałam się jeszcze bardziej. sama świadomość tego, że moja mama mnie uderzyła była dla mnie bolesna. wtedy nie wytrzymałam. popchnęłam ją na ściane i uciekłam z domu. gdy tylko wyszłam z domu zaczęło okropnie lać i rozpętała się burza. ale to dobrze. w deszczu nie było widać moich łez, a burza zakrywała mój krzyk. usiadłam na ziemi i czekałam. chciałam wkońcu przestać płakać. im bardziej próbowałam przestać płakać tym bardziej zaczęłam to robić. myślałam o tym, że jednak mam to szczęście, że mam osobe którą kocham i nie jestem sama. zadzwoniłam do niego. nie odbierał. pisałam mnóstwo sms-ów. bezskutecznie. była 22. siedziałam cała upłakana na krawężniku, ręce całe mi drżały, oczy miałam całe czerwone, policzka czarne od rozmazanego tuszu. nie miałam co ze sobą zrobić. musiałam wrócić do domu. pobiegłam do swojego pokoju, zamknęłam się, chwile płakałam i zasnęłam.
rano jednak musiałam iść do szkoły. nie poszłam. nie chciałam żeby ktokolwiek wiedział o tym, że mam jakiekolwiek problemy w domu. bo gdy tylko myślałam o tym co działo się dzień wcześniej zaczynałam płakać. przesiedziałam te siedem godzin bezczynnie w pokoju myśląc dlaczego wczoraj nie odbierał ode mnie telefonów ani nie odpisywał? może spał? może po prostu był zajęty? ale czym o tej porze? nie mam pojęcia. o 15 weszłam na gadu. patrze osoby dostępne, jest i mój chłopak. opis-wolny od kłamstw. hmm. oczywiście ciekawiło mnie co się stało, że ma taki opis. zapytałam. zaczął pisać, że to ja powinnam dobrze wiedzieć. zaczęłam się bać. nie miałam pojęcia o co mu chodzi. poprosiłam go by w końcu powiedział mi o co chodzi. powiedział mi, że ktoś widział mnie i mojego kolege z klasy jak się przytulaliśmy. bałam się, że chodzi mu o sytuację tą z przed kilku tygodni. jednak nie. okazało się, że ktoś sobie po prostu wymyślił, że przytulałam się z nim w szatni. powiedział, że skoro mam go okłamywać i obmacywać się z innymi to nasz związek nie ma sensu. znowu zaczęłam płakać, ręce znowu drżały straszliwie. nie wiedziałam co mam zrobić. jak miałam mu wytłumaczyć to? jak miałam mu udowodnić, że to jego 'zaufani' koledzy go okłamują a nie ja? cokolwiek powiedziałam, uznał, że kłamie. ja ciągle płakałam. teraz nie miałam już nic. kompletnie nic. cały wczorajszy dzień przepłakałam. dzwoniłam do niego ponownie. również bezskutecznie. naprawde nie wiem co mam robić. nie potrafię żyć bez niego. to tak jakbym straciła część siebie. wieczorem usiadłam przed komputerem i oglądałam wspólne zdjęcia słuchając zamulających piosenek. zaczęłam płakać. to był najsamotniejszy dzień mojego życia. nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. czułam się zagubiona. przypominalam sobie dzień w którym się pierwszy raz spotkaliśmy i dzień w którym zaczęliśmy być ze sobą. pamiętam to jak dziś. dwudziesty trzeci września. godzina 22. siedzieliśmy wtuleni w siebie przy pełni księżyca i patrzyliśmy w gwiazdy. śmialiśmy się, całowaliśmy. to był najpiękniejszy dzień mojego życia. pisząc o tym teraz chce mi się płakać. to śmieszne.. no ale.. / spróbowałam do niego zadzwonić, odebrał. usłyszałam jego głos i zamarłam. nie wiedziałam co mam powiedzieć. odezwał się drugi raz, wtedy poprosiłam go by spotkał się dzisiaj ze mną i , że opowiem mu jak było. z początku nie chciał. potem udało mi się go przekonać. wtedy pierwszy raz w ten dzień się uśmiechnęłam. dzisiaj mamy się spotkać. nie wiem o której, nie wiem gdzie. wiem, że dzisiaj. mamy się zgadać. jak tylko myślę o nim i o tym, że mamy się spotkać mimowolnie pojawia się uśmiech na mej twarzy. to cudowne!
cieszę się , że mogłam się wam wygadać, bo tylko wy mi zostałyście. nie mam już nikogo po za wami. DZIĘKUJE WAM, ŻE JESTEŚCIE ! KOCHAM WAS <3
proszę, by ci którzy nie przeczytali tego, nie komentowali. bo nie potrzebuje komentarzy typu '' chudego '' . potrzebuje wsparcia! liczę , że mi pomożecie.
ogólnie
POZDRO DLA TYCH, KTORZY TO PRZECZYTALI
ok. 500 kcal.
+2h rolki
+30 brzuszków