w moim życiu ostatnio dzieje się bardzo wiele. nie wiem czy o trochę nie za dużo. nie układa mi się z moim chłopakiem, kolega o którym wspominałam planuje wyznać mi miłość, kłócę się coraz częściej z rodziną, niby w szkole się poprawiam, ale nie na 4 i 5.
pierwsza sprawa: mój dość dziwny związek.
sama nie wiem czy mogę nazwać go związkiem. jesteśmy dla siebie jak znajomi. od czasu do czasu pogadamy w szkole, brak jakiejkolwiek czułości. czasem staram się jakoś przytulać do niego, albo pocałować go, ale jest jak zawsze. czyli kompletnie nic. czuję się taka samotna. mimo tego, że nie powinnam. powinnam czuć się taka szczęśliwa! powinnam być najszczęśliwszą dziewczyną na świecie! a wiecie jak się czuję? najokropniej na świecie! jesteśmy dla siebie jak dla mnie fajki. mimo tego, że powinniśmy się rozstać, jesteśmy ze sobą, bo musimy. bo jednak coś nas do siebie ciągnie. ale i tak nic z tego nie ma. tak! to jest chyba najlepszy przykład... kocham go, ale co moge więcej zrobić?
druga sprawa: zauroczony we mnie kolega z klasy.
od jakiegoś czasu zakumplowałam się z nim bardziej niż dotychczas. tzn, gadamy znacznie częściej, wygłupiamy się, praktycznie zawsze on jest przy mnie. raz była taka sytuacja (wspominałam już o niej kiedyś), że wygłupialiśmy się tak jak zawsze i on schował mi plecak w szatni, a potem zaczął mnie gilgotać i powiedział, że odda mi plecak jak zasłuże. zaśmiałam się i próbowałam wziąć plecak. on złapał mnie za nogę, ja by nie przewrócić się objęłam go. było to wyjątkowo miłe. o czym myślałam? o niczym. tak jakbym zgubiła wszystkie myśli. nie miałam w głowie żadnych myśli, zmartwień. wtedy myślałam tylko o tym co dalej? sytuacja się szybko zmieniła. złapał mnie za nogę i popchnął do ściany. spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam kogoś całkiem innego. już nie tego 'klasowego clowna' tylko naprawdę kogoś wyjątkowego. potem dotknął delikatnie dłonią moje policzko i próbował mnie pocałować. jednak pamiętajmy o tym, że miałam i 'mam' chłopaka. więc nie zgodziłam się na to. odsunęłam się od niego powoli, uśmiechnęłam się i poszłam. bałam się, że jakoś przerazi się przez to, lecz jednak wszystko jest okej. a właściwie to tak samo. cały czas chodzi za mną, zaczepia mnie. ostatnio siedziałam z nim w ławce. i nagle zaczął mnie dotykać po nogach. spojrzałam się na niego i spytałam co on wgl robi. odpowiedział, że nic i zaczął dotykać mnie po udach. przełożyłam nogi tak, by nie mógł już ich dotykać. okeej. potem zaczął kuć mnie w bok. wkońcu zaczęło mnie to denerwować i zaczęłam krzyczeć na niego. a on do mnie ''jeszcze ładniej wyglądasz jak się denerwujesz''. nie no. po takim czymś nie pozostało mi nic innego jak się uśmiechnąć. on również odwzajemnił uśmiech. i dalej mnie denerował :). dwa dni temu pisałam z nim. opowiadał mi o dziewczynie w która mu się cholernie podoba. jest z drugiej klasy (mówię jakby ktoś nie wiedział, ze ja jestem z drugiej ), opowiadal mi z myślą, że ja nie mam o niczym pojęcia. hah, głupek. jeszcze opowiedział koleżance to samo, tyle że dodał, że to chodzi o mnie. strasznie go lubię, czasem czuję jakby on był dla mnie kimś naprawde ciekawym, ale jednak on zawsze będzie tylko moim najlepszym kumplem . ;)
trzecia sprawa: kłótnie z rodziną.
co do rodziny-z nimi zawsze się kłóciłam i nie przestane przez okres dojrzewania, bo wtedy bede miala juz po prostu tego dosc. a wtedy powiedzą mi , że dorosłam i to dlatego. bla bla bla. pozdro.
czwarta sprawa: szkoła.
tu nie ma o czym mówić. nigdy nie chciało mi się uczyć, nigdy mi się nie zachce, taka już jestem super.
kończę, bo musze spadać.
pokomentuje jutro ;*
i dopisze o diecie mojej.
kochamwas <3333