Wracam. Dałam popis przez te dni, kiedy mnie tu nie było. Jak dopadłam żarcie, to po prostu "końca nie widać" i przestawałam dopiero jak np. chleb sie juz skonczył i nie miałam z czego kanapek robić. Ale biorę się w garść! Zaczynam 2 dniową głodówką. Wiem, że niektore z Was tego nie pochwalają, ale jak nie zrobie g. to nie dam rady zapanować nad moim apetytem.
Czuję, że mój żołądek osiągnął rozmiar arbuza!
A jak u Was?