Brakuje mi mojego dotychczasowego zapomnienia.
Wszystko zaczynam widzieć w normalnych barwach.
Piękne momenty blakną.
Zmieniają się nawzajem uśmiechy i smutki.
Staję się innym człowiekiem i najgorsze, że nie do końca nad tym panuję.
Zaakceptowałam pewne rzeczy.
Może to lepiej, że się nie oszukuję.
Tylko czy to lepiej, że świadomie wciąż jestem obojętna na otaczający świat?