***
Minęło kilka dni od niefortunnej imprezy, a Serena wciąż na każdej lekcji siedziała z tępo wbitymi oczami w tablicę. Od nowa odtwarzała tamten wieczór. Łóżko, pęta, Michelle jako seksowna oprawczyni, gorące pocałunki z ledwo poznanymi dziewczynami, litry alkoholu. Jak mogła na to pozwolić? Przecież Cassie ją ostrzegała. I nie myliła się. Przypomniała sobie powrót do pokoju. Zalana łzami, ze spływającym makijażem, obdarta z godności wparowała do apartamentu a Cassie widząc w jakim jest stanie, zerwała się z łóżka i przytuliła ją najmocniej jak tylko umiała. Później siedziały przytulone na dywanie przez dwie godziny a Serena łamiącym się głosem opowiadała o najgorszym wieczorze swego życia. Jej dziewczyna była wyrozumiała. Mimo, że w środku gotowała się ze złości i miała ochotę wybić zęby Michelle, to pozostała jednak spokojna i gładziła Serenę po głowie. A teraz obydwie siedziały na matematyce próbując wbić do głowy nudne formułki liczeniowe. Cassie lekko obróciła głowę w stronę Sereny i musnęła palcem jej rękę. Tamta drgnęła i spojrzała na nią. Próbowała się uśmiechnąć i mrugnąć do niej, ale jej się nie udało. Po lekcji była pora obiadowa, ale Serena nie chciała iść do stołówki.
-Czuję się tam jak małpa w zoo. Wszyscy patrzą się na mnie dziwnie, jakby wiedzieli, o co chodzi.
-Przecież nikt o tym nie wie poza tobą, mną i tamtym towarzystwem. Musisz coś jeść, żeby mieć siłę na treningi.
W ostateczności Serena dała się przekonać, i niosąc talerze usiadły w towarzystwie Kitty i Fallon, czyli tak jak każdego dnia.
-Cześć dziewczyny! - powitała je radośnie Kitty. - Macie jakieś plany na weekend?
-Tak.
-Nie.
Cassie i Serena odpowiedziały jednocześnie zaprzeczając sobie nawzajem. Kitty spojrzała na nie uważnie.
-Czyli jak w końcu?
-Tak.
-Nie.
Znowu to samo. Kitty zaśmiała się.
-Hej, ćwiczycie to przed lustrem?
-Nie. - zaprzeczyła Serena. - A jeśli chodzi o weekend to owszem, jestem zajęta. Co będzie robić Cassie, to nie wiem. - po chwili umilkła widząc, kto się zbliża do ich stołu.
-Witaj Sereno. - zaświergotała Michelle. - Ostatnio unikasz mnie i dziewczyny. Na zajęciach tanecznych też nie mogłam cię złapać. Coś się stało?
-Powinnaś raczej wiedzieć o co chodzi suko. - burknęła Cassie, a Kitty i Fallon spojrzały na nią zdumione.
-Mówiłaś coś kochanie? - dziewczyna pochyliła się nad tamtą. - Czy to tylko mucha tak głośno bzyczała? - po czym ze słodkim uśmiechem ponownie zwróciła się do Sereny. - Więc?
-Daj mi spokój, dobrze? Chciałabym zjeść obiad. - odpowiedziała cicho, lecz stanowczo.
-W porządku. - Michelle odgarnęła włosy do tyłu. - Jakbyś przestała się dąsać i chciała pogadać, będę u siebie.
-Nie wydaje mi się, żeby miała na to ochotę zdziro. - wypaliła Cassie.
Michelle zmrużyła oczy.
-Albo mi się wydaje, albo koniecznie chcesz, żeby uprzykrzono ci życie. - wysyczała. - To narazie dziewczęta! - pomachała idealnie wymanikiurowanymi dłońmi i odeszła kręcąc nieprzyzwoicie tyłkiem.
Serena westchnęła i usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości. Drżącą ręką wyjęła telefon i odczytała : Czy zechciałabyś udać się dzisiaj na spacer po mieście? J. Oblała się rumieńcem, zerkając w stronę dziewczyn, czy czegoś nie podejrzewają (nie podejrzewały) i wystukała odpowiedź : Jasne, o szóstej?. Odzew przyszedł natychmiast. W porządku, będę czekał pod szkołą. Z poczuciem winy schowała telefon do torby i dokończyła obiad. Kiedy razem z Cassie wracały do pokoju, Serena jej wyznała:
-Wychodzę o szóstej. Chcę odreagować trochę. Nie będziesz zła?
Cassie spojrzała na nią ze smutkiem.
-Nie, najwyżej pójdę do Kitty i spędzimy ten wieczór we trójkę. Tylko bądź pod telefonem, dobrze?
-W porządku.
Inni zdjęcia: 24.6 idgaf94:* patki91gdJa nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24