Cassie zauważyła, że dyrektorka pochyla się nad Michelle i po chwili obydwie wychodzą ze stołówki. Zanotowała sobie ten fakt w głowie.
Wszystkie dokończyły kolację i wróciły do swoich pokoi.
-Czy ja się jakoś niejasno wyrażam? - spytała jedna drugą.
-O co ci chodzi? - odpowiedziała tamta opryskliwie.
-Masz nie grabić sobie, bo mamy pewne plany, co do nich. - wysyczał cień.
Ta, która była besztana wzruszyła ramionami.
-Ale ja chcę zrobić to już, teraz! - krzyknęła.
-Podziwiam twój zapał, ale musisz się wstrzymać. Przecież zawsze oddaję ci honor pełnienia tej przyjemności.
Druga uśmiechnęła się szyderczo.
-Wiem.
Serena właśnie wystukiwała smsa na swojej xperii a Cassie zywczajowo paliła ultracienkiego papierosa. Dym wypełniał cały pokój a gdy doszedł do Sereny, ta skrzywiła się z niesmakiem.
-Wyjdź z tym na balkon, co?
Druga zrobiła niezadowoloną minę.
-Zimno jest jakbyś nie wiedziała. Zresztą właśnie skończyłam. - zgniotła peta na parapecie i wrzuciła do plastikowej butelki, zalanej do połowy wodą, gdzie pływało już kilkadziesiąt innych dopalonych papierosów.
Potem rozłożyła się na jednym z puchowych dywanów i niespodziewanie zapytała:
-Ukrywasz coś przede mną?
Serena zrobiła się czerwona i poczuła gorąco na twarzy. Jakim cudem mogła się o nim dowiedzieć ? Przecież usuwała dowody na swój romans z telefonu.
-Znaczy co? - postanowiła grać na zwłokę.
-No cokolwiek. Wydaje mi się, że nie powiedziałaś mi wszystkiego, co się wydarzyło na inicjacji.
Serena w myślach odetchnęła z ulgą. Więc to nie o Josha chodziło.
-Powiedziałam ci wszystko. Niczego nie ukrywam.
-Czyżby? - Cassie przewróciła się na brzuch i wywiercała spojrzeniem dziurę w głowie swojej dziewczyny, jakby chciała wyczytać coś z jej myśli. - Ostatnio nie dajesz się dotknąć, pocałować, popieścić, a już o seksie nie ma co wspominać. - rzuciła jakby ze smutkiem.