Michelle prowadziła właśnie Serenę do łóżka, trzymając w ręce dwa kawałki sznura. Dziewczyna półprzytomnie rozglądała się po rozbawionych twarzach pozostałych dziewczyn i machała im ręką. One odpowiadały tym samym i wybuchały śmiechem.
-Połóż się skarbie. - usłyszała szept w uchu.
Dziewczyna pokiwała głową i wykonała polecenie. Michelle sprawnym ruchem przywiązała jej ręce do ramy łóżka i zwróciła się do reszty oczekującej w napięciu na dalszy ciąg wydarzeń.
-Drogie panie, to impreza inicjacyjna dla obecnej tutaj Sereny Monroe. Czy panie przyjmują je do swojego grona?
-Przyjmujemy i akceptujemy! - zakrzyknęły wszystkie.
Michelle ponownie odwróciła się w stronę spętanej i weszła na łóżko. Zaczęła rozbierać Serenę z ubrań; najpierw rozpięła jej spodnie i zsunęła z bioder, pochyliła się i pocałowała ją w brzuch tuż nad linią majtek, potem ściągnęła dżinsy całkowicie i zabrała się do rozpinania bluzki. Reszta dziewczyn ucichła i obserwowała rozwój wypadków. Każda z nich była zarumieniona, bądź co bądź był to bardzo intymny rytuał, którego nie można było przegapić. Serena leżała w samej bieliźnie a wzrok miała skupiony tylko i wyłącznie na Michelle. Ta z kolei zaczęła obsypywać ją pocałunkami zaczynając od szyi a kończąc na brzuchu. Spętana wiła się, próbując opanować drżenie ciała, ale nie mogła. Delikatne usta Michelle czuła na każdym kawałku swego ciała. I nie było jej z tym dobrze. Michelle zsunęła część stanika Sereny odsłaniając jej pierść i zamruczała z aprobatą. Pozostałe dziewczyny również jęknęły z rozkoszy, jaką sprawiało im oglądanie czegoś tak intymnego. Inicjatorka ponownie pochyliła się nad swoją ofiarą i już miała zacząć ssać jej sutka, kiedy Serena wreszcie oprzytomniała.
-Nie! - krzyknęła zadziwiająco mocnym głosem.
Michelle przerwała swój rytuał. Spojrzała na związaną dziewczynę, po czym kuszącym głosem spytała:
-Czemu nie?
Serena potrząsnęła głową i rozejrzała się po pokoju. Wszystkie dziewczyny stały zdumione, a ona leżała obnażona przed nimi w samej bieliźnie.
-Rozwiąż mnie ty wredna suko. - warknęła Serena. - I to w tej chwili. Słyszysz?
Michelle nie skrywała radości.
-No, no... Nasza panna przykładna wróciła do swojej roli. Dobrze, wypuszczę cię. - rozsłupała więzy. Serena szybko odepchnęła Michelle i sięgnęła po ubrania. - Ale piśnij komukolwiek słowo o tej inicjacji, a cię zniszczę. I nie żartuję.
Serena stała już przy drzwiach i spojrzała na nią z politowaniem
-Jeszcze zobaczymy kto kogo zniszczy. - prychnęła i trzaskając drzwiami obwieściła swoje wyjście.
Po policzkach popłynęły jej łzy i przyrzekła sobie w duchu, że nigdy więcej nie wejdzie do pokoju sto sześćdziesiąt sześć.