# 24.

Cassie siedziała przed lustrem i rozmyślała. Gdzie ona się u diabła podziewa? Wiedziała, że wieczorki inicjacyjne to prawdziwa babska impreza. Siostra jej o tym opowiadała. Ale nie tylko alkohol i tańce były częścią tych historii. Ważnym elementem takiej imprezy był seks. Seks jako inicjacja przyjęcia do danej grupy. Cassie była ciekawa czy i ją ktoś zaprosi na taką imprezę. Odmówiłaby od razu. Ale nie to było teraz problemem. Bardziej nurtowało ją pytanie, o której wróci jej dziewczyna. Dochodziła jedenasta a jej wciąż nie było. Z nerwów, a może złości Cassie wyjęła z torebki paczkę papierosów, wyjęła jednego i odpalając go wyszła na balkon. Zaciągając się aromatem tytoniu rozejrzała się po kampusie. W świetle księżyca można było dostrzec wszystko. Woda w fontannie cicho szumiała, radośnie tryskając na wszystkie strony. Ptaków nie było słychać, jedynie ciche pohukiwanie sowy. Dziewczyna wypuściła dym ustami. Wtedy usłyszała śmiechy kilka pięter wyżej i zaczęła nasłuchiwać. Jedna z dziewczyn miała słodko brzmiący głos, paplała bez przerwy nie dopuszczając tej drugiej do słowa. Cassie wytężyła słuch i zamarła w bezruchu. Bez trudu usłyszała wymianę zdań, gdyż powietrze było czyste i idealnie przewodziło dźwięki.

-...a teraz Michelle ją zabrała. Wiesz, ona jest naprawdę urocza, ale nie podoba mi się to, co chcą zrobić z jej dziewczyną. Co nie znaczy, że ominę taką okazję. - zaśmiała się.

-Jak myślisz, domyślą się, kto to zrobi?

             Po tonie jakim tamta jej odpowiedziała, Cassie wyobraziła sobie, jak dziewczyna macha lekceważąco ręką.

-No coś ty, a nawet jeżeli to wszystkie dziewczyny będą się chronić nawzajem. Jesteśmy jak siostry, jeśli jedna popłynie to reszta za nią i szkoła upadnie. A ja chciałabym ją skończyć i wtedy niech się tu dzieje, co chce.

-Masz rację. - przytaknęła jej tamta. - Chodź, zaczyna się.

             Cassie usłyszała trzask zamykanych drzwi balkonowych i zduszone śmiechy. Targnęło nią uczucie strachu. Nie była aż tak głupia, żeby się domyślić o kim mówią.