Dwa tygodnie temu podróżowalismy z Gustawem do Gdańska i ogłosiliśmy to miasto nowym domem.
Dawno tu nie zaglądałam, ostatnio ciężko mi się wziąć w garść.
Jestem na lekach od prawie dwóch miesięcy, zaczęłam też terapię. Powoli do przodu, bardzo powoli.
Cieszę się że wynieśliśmy się z Powiślańskiego mieszkania. Było ładne przez kilka pierwszych dni, ale jesienią i zimą nie docierały tam nawet najmniejsze ilości światła i to zdecydowanie pogłębiało moją depresję.
Teraz mamy okna na każdą stronę, światło wpada cały dzień. Czuję się tu dużo lepiej no i oczywiście kwiaty też na tym bardzo skorzystają.
Kolejna rzecz, którą straciłam przez brak światła i chęci to kwiaty- dużo kwiatów. Finalnie do Gdańska zabrałam 1/10 tego z czym wprowadzałam się na Orło we wrześniu.
Chciałabym mieć znów motywację.
Boję się, że już nigdy jej nie odzyskam.