Spędziłam 6 godzin w lesie. Zgubiłam się, ale tego właśnie chciałam. Nie wzięłam telefonu, ani latarki. Nie ubrałam się ciepło.
Nie wiem na co liczyłam, ale na pewno nie to, że tak szybko wrócę.
Im więcej czasu mam na myślenie o swoim życiu tym bardziej go nie doceniam i nie szanuję.
Jestem pomyłką od samego początku. Słyszałam to nie raz i czuję to.
Opieka nad sobą samą jest najtrudniejszą rzeczą z którą muszę się codziennie zmagać. Tak, wiem jak to brzmi. To brzmi jakbym nie miała prawdziwych problemów.
Tylko wydaje mi się, że nie ma nic gorszego niż bycie kimś kogo się nienawidzi, to ja jestem problemem.
Moje ciało i mój umysł to dwie różne osoby. Obie obrzydliwe, skłócone i plujące jadem.
Jestem już zmęczona.
Chcę na terapię, ale mogę się na nią dostać jedynie robiąc jakieś straszne rzeczy. Nie chcę, ale czuję, że niedługo nie będę miala wyjścia.