Dzień dobry, dziś wita pan Gąsienica. Co słychać?
Po ostatniej zasłyszanej przeze mnie (niechcący, jak ktoś tak krzyczy na przystanku autobusowym, to przykro mi wielce) rozmowie zastanawiam się, czemu ludzie (czytaj między wierszami: dziewczyny) boją się owadów. Ze szczególnym uwzględnieniem pająków, również tych maleńkich, które w ogóle trudno dostrzec.
Na początku przyznam się bez bicia (coby uniknąć hipokryzji), że ja się na przykład pszczół, os i szerszeni boję, aczkolwiek dużą rolę odgrywa tutaj pewna dysfunkcja mojego systemu immunologicznego zwana alergią. Czuję też respekt przed takimi milusińskimi, jak niektóre duże pajączki z owłosionymi nóżkami (mój faworyt- ptasznik goliat), czy wszelkie przedziwne stworki obdarzone przez naturę kolcami lub żądłami wydzielającymi zagrażający życiu jad. (a respekt to na pewno nie strach)
Niektórzy chyba w swojej miłości do zwierząt zapominają, że do tej grupy zamieszkującej Ziemię należą nie tylko słodkie psiaczki, śliczne koteczki i inne milutkie maleństwa typu jeżyk, wiewióreczka i tak dalej, bo pająki TEŻ SĄ ZWIERZĘTAMI. Tak więc rozdeptując (lub też rozcierając...) kapciem pająka, tego małego pajączka, wielkości łebka od szpilki, zabijacie zwierzę. Zwierzę, które nie może i nie chce Wam nic złego zrobić, i jest pewnie kilka razy bardziej od Was przerażone. Przykra sprawa.
A ja lubię pająki i szkoda mi, że wrześniowy deszcz spłukał pewien 'upasiony' okaz za moim oknem- bardzo ciekawie wyglądał jego cień wieczorem na zasuniętych roletach, przy świetle lampy stojącej na osiedlu W ogóle toleruję owady, większość z nich lubię (przynajmniej do momentu, kiedy pojedyncze osobniki nie postanowią w znaczny sposób uprzykrzyć mi życia) i wszelkie piskliwe wyznania dotyczące paraliżującego strachu przez tą gromadą... wywołują u mnie uśmiech, chociaż sama nie wiem, czy to rozbawienie, czy dezaprobata. Chyba oba.
PS Pamiętajcie, że one stąpały swoimi ośmioma nóżkami po Ziemi na długo przed pojawieniem się człowieka. To my jesteśmy intruzami, których one mogą zjeść na obiad