dopiero tydzień diety, a ja tu już -2kg ,i ciągle mnie nosi na słodycze, właśnie zjadłam piernika, ale tylko 1 :c musi sie kurwa udac, musi. ciekawe czy zdołam do świąt schudnąć do 60 kg, ewentualnie 65 :) . wszystko mnie wkurwia, wszystko po prostu. niedługo okres, i wszystko wyjaśnione . śniadanko do szkoły już przygotowane, 2 kanapki chrupkie almette ogórek, wafel ryżowy serowy MNIAM :3 i może jakieś jabłko czy kiwi :) wtorek chyba głodówka, w zależności od jutrzejszej wagi . mam nadzieję, że jutro będzie poniżej 71 :D . tęsknie za moim kotem, wrr . dopiero w piątek się z nim zobaczę, ale chujnia . stwierdzam że nie wytrzymam ani jednego dnia bez minimalnej dawki czekolady .. dobra, bilans :
ś : ryba w sosie pomidorowym(40kcal), 2 chrupkie z szynką(100kcal)
IIś:wafel ryżowy(50kcal)
o:ziiemniaki,bigos,kotlet schabowy(250kcal)
p:jogurt(90kcal)
k:2 marchewki gotowane, wafel ryżowy (120 kcal)
= 550 kcal + mój pierniczek to bdz 600 kcal :)
szczerze mówiąc myślałam że będzie dużo więcej :D przy takiej ilości kalorii nawet nie mam wyrzutów o tego piernika :D
jebłam 750xskakanka o.o
chudego tygodnia pyszczee :D (mało nie brakowało a napisałabym 'pryszcze' O.O XD)