Hejka!
Dzisiejszy dzień był totalnie... jakby to powiedzieć... zagilbisty - jak to Gilbert mówi . Z samego ranka poszedłem z przyjaciółmi na plaże, gdzie zjedliśmy śniadanie.
Jedzenie oczywiście przygotował Feliciano i Francis, choć Arthur bardzo chciał sam to zrobić ( rzecz jasna mu nie pozwoliliśmy
). Pływaliśmy też w całkiem ciepłym możu ( a raczej podtapialiśmy...
) i zrobiliśmy taką ogromną Statułe Wolności z piasku dla Ameryki.
Francja chciał jeszcze wieżę Eiffla, Anglia Big Bena, a Włochy miskę pasty. Dlatego po tylu budowlach byliśmy totalnie padnięci.
Heh, Gilbert zakopał Elkę w piasku.
Zato mnie wrzucił do morza.
Potem byliśmy na lodach Włoskich i na boisku, pograć w nogę. Tak, było zagilbiście.
Zdjęcie z plaży: fem!Feliciano i fem!Romano (Zwruccie uwagę na ich stroje - czy to nie słodkie?
)
Do zobaczenia!