Pan Nikt pokonany! Ileż mnie to nerwów kosztowało... ale wygląda na to, że nie będę mieć z nim już nic wspólnego. Niespodzianką tego tygodnia niewątpliwie jest to, że już na początku sesji mam zdane 2 egzaminy co w sumie daje bardziej beztorski wyjazd do Piotrkowa :))) Tym bardziej cieszy, bo będziemy we trzy... a koleżanki z 'czanych koszul' jakoś nie potwierdzają swojej obecności. Pysznie! ;D
Z ogólnych przemyśleń to brak wniosków większych.
Smutno bo... zbliża się Ustka, na którą w tym roku nie jadę. Dziwne uczucie. Cóż.
Smutno bo... czuję, że klimat sprzed roku gdzieś bezpowrotnie uciekł, wypadł mi z rąk, potłukł się na miliony kawałeczków i nijak nie ma tego pozbierać.
Staram się tłumaczyć, że przyjdzie coś innego, nowego. Może lepszego? Kurcze, ale z tamtym było dobrze. Coś musi się skończyć, by mogło się zacząć coś. Ech.
Niemniej jednak humor znacznie lepszy i z satysfakcją stwierdzam, że rajd po lekarzach przyniósł efekty, bo to co miało mi pomóc- pomaga :)
Niestety kolano bez zmian większych.
ale jak to mawia klasyk: cały czas do przodu.
i jak o klasyku mowa, to chyba nadszedł krajzys.