I w końcu nadszedł ten wyczekiwany dzień.
Tak strasznie się boję..
Nie wiem tak po prawdzie czego się spodziewałam...
Od miesiąca strach mnie nie opuszcza..
Zastanawiam się czy wiem jeszcze co to jest wiara....
I znowu czekać. Czas,czekanie, bezradność, niemoc.
Jak długo to ma jeszcze trwać ?
Jak długo jeszcze mam brnąć przez tą pierdoloną ciemną ścieżke ?
Czy to mało,że kocham,że moje uczucia są jasne i klarowne ?
Mało,że dałam wszystko ?
TO JEST KURWA ZA MAŁO ?
Ogarnij się idioto...